Aktualności

Dublin: Family Fitness Festival

Dublin znów biega. Oto kolejna relacja Mietka Jurochnika (Polish Run Team): 5 lipca w dublińskim Phoenix Park zorganizowano "Family Fitness Festival" - rodzinny piknik na sportowo. Patronem imprezy były Athletics Ireland i firma McDonald's. Mottem przewodnim było hasło "Loving Athletics". Pomysłodawcą i ambasadorem pikniku jest słynna irlandzka biegaczka Sonia O'Sullivan - mistrzyni świata na 5 000 m z Goeteborga (1995), lekkoatletka roku 1995. Jej rekordy życiowe zapierają dech w piersiach: 1 500 m - 3:58,85, 5 000 m - 14:41,02 , 10 000 m - 30:47,59. (więcej…)

Czytaj więcej →

„Zszedłem na psa” :)

7-tygodniowy owczarek niemiecki - zamówiony przez internet w podleszczyńskim Gostyniu - stał się teraz pełnoprawnym członkiem naszej rodziny. Miał się nazywać RANER (od angielskiego słowa runner, czyli biegacz), ale głosami moich dziewczyn został JOKEREM. Jeszcze nie pora na wspólne bieganie, ale w przyszłym roku będzie już częstym towarzyszem niektórych moich treningów. Na pewno zostanie... RANEREM ;) To 8-tygodniowy już Joker - 11 lipca. Joker 26 lipca. Joker 23 sierpnia. Joker 20 września.

Czytaj więcej →

Dublin: Irish Multimaraton 2009

Kolejna relacja Mietka Jurochnika z Irlandii: "Kiedy w styczniu tego roku rozpoczynałem swoją przygodę z bieganiem... - no właśnie, wtedy nie sądziłem, że po sześciu miesiącach będę mógł to całe moje bieganie nazwać przygodą, bo przecież chodziło tylko o to by zrzucić "kilka" nadliczbowych kilogramów. Ale okazało się, że bieganie szybko mnie wciągnęło, a o tych "kilku" kilogramach już dawno zapomniałem - poszło szybko i bez bólu. Okazało się również, że jak to w życiu, ciągle dążymy do tego by być lepszymi, nie tylko w zakresie swojego osobistego rozwoju - intelektualnego, finansowego - ale również w zakresie swojej sprawności fizycznej,...

Czytaj więcej →

Szczecin: Mityng Wieczorny jednak bez rekordu Polski 50-latków

Podczas szczecińskiego Mityngu Wieczornego podjąłem próbę poprawienia rekordu Polski 50-latków na dystansie 10 000 m, który wynosi 34:36,61 i od lat 5 należy do Zygmunta Łyżnickiego. Pacemakerami byli dwaj moi byli podopieczni - Zbyszek Murawski (492) i Józek Zabielski (842). Taktyka biegu zakładała pokonanie pierwszych 5 km w czasie 17:20, a potem miałem walczyć o jak najlepszy czas. Jak wyszło? Kolejne kilometry pokonywaliśmy następująco: 3:34 - 3:25 - 3:26 - 3:28 - 3:27, czyli na 5 km wyszło nam idealnie wg planu... (więcej…)

Czytaj więcej →

Hans-Albert Steen na okładce magazynu „Der Dom”

O moim biegowym przyjacielu Hansie-Albercie (z lewej) wspominałem w relacji niżej. Był moim gościem dwa tygodnie temu. W tym samym czasie w "jego" Paderbornie ukazał się kolejny numer magazynu "Der Dom", na okładce którego pozuje on wraz ze swym klubowym kolegą Horstem Clemensem. Przewodnim tematem jest sport ludzi w podeszłym wieku. Obaj mają na ten temat dużo do powiedzenia, gdyż są czołowymi niemieckimi maratończykami po siedemdziesiątce. (więcej…)

Czytaj więcej →

Szczecin: Paderborn w Szczecinie :)

Przyjazd do Polski siostry mojej mamy, od ponad 50 lat mieszkającej w niemieckim Paderborn, zawsze stanowi ważne wydarzenie w życiu mojej rodziny. Tym razem Ciocia Regina - moja Matka Chrzestna (ta z dedykacji w książce "Maraton") ponownie odwiedziła Szczecin. Przyjechała wraz ze swoimi przyjaciółmi, z których Hans-Albert Steen należy do czołówki maratończyków Niemiec w kategorii M 70. W ub. roku pokonał dystans maratoński w czasie 3:46! (więcej…)

Czytaj więcej →

Szczecin: „Tysiączki” na Arkonce

W związku z dzisiejszym wyjazdem na maraton w Toruniu (nie, nie - nie będę tam biegał!) już dzisiaj musiałem zrobić pierwszy z treningów "szlifujących" pod bieg na dystansie 10 000 m zaplanowany na 20 czerwca. Po rozgrzewce zrobiłem 8 "tysiączków" na przerwach 4 minuty w truchcie (700 m). Wyszło następująco: 3:21 (t. 152); 3:17 (162); 3:17 (162); 3:20 (163); 3:18 (164); 3:17 (165); 3:15 (167); 3:08 (170). Samopoczucie bardzo dobre. Ja wam mówię: Jest dobrze ;)

Czytaj więcej →

Sztokholm: Stockholm Marathon, VII miejsce – 2:17:32

Rok 1989, czyli 20 lat temu - po nieudanej kwalifikacji olimpijskiej do Seulu - był rokiem "obcinania kuponów" z mojej maratońskiej formy. Wystartowałem wtedy na tym dystansie aż 6-krotnie, co było początkiem końca mojej wyczynowej kariery. Oto trzeci z nich. Byłem do biegu dobrze przygotowany. Trenowałem w majowym upale i nawet nie przypuszczałem, że biegnąc w czerwcu wpadnę na metę wyziębnięty, jak podczas listopadowej słoty. To był horror! (więcej…)

Czytaj więcej →