Blog

Dublin: Irish Multimaraton 2009

Kolejna relacja Mietka Jurochnika z Irlandii: „Kiedy w styczniu tego roku rozpoczynałem swoją przygodę z bieganiem… – no właśnie, wtedy nie sądziłem, że po sześciu miesiącach będę mógł to całe moje bieganie nazwać przygodą, bo przecież chodziło tylko o to by zrzucić „kilka” nadliczbowych kilogramów. Ale okazało się, że bieganie szybko mnie wciągnęło, a o tych „kilku” kilogramach już dawno zapomniałem – poszło szybko i bez bólu. Okazało się również, że jak to w życiu, ciągle dążymy do tego by być lepszymi, nie tylko w zakresie swojego osobistego rozwoju – intelektualnego, finansowego – ale również w zakresie swojej sprawności fizycznej, czy jak kto woli, rozwoju sportowego. No i stało się, decyzja o podniesieniu poprzeczki w sportowym rozwoju zapadła jakiś czas temu, a na realizację przyszedł czas w niedzielę 28 czerwca podczas organizowanego w Dublinie „Irish Multimarathon 2009” na dystansie półmaratonu. No, w końcu jakaś impreza z magicznym słowem MARATON w nazwie 🙂

Podczas imprezy odbył się również bieg juniorów „Kids Mobile Marathon” na dystansie 2 km 195 m, czyli na dystansie maratońskiej końcówki, na starcie którego stanął nasz nowy i najmłodszy klubowicz 13-letni Aleksander Głaz. Ale nie był to jego pierwszy bieg i chyba na dobre połknął bakcyla biegania.

Bardzo mi się podobał pomysł organizatorów poprowadzenia trasy biegu Promenadą Clontarf – wzdłuż nabrzeża – z kilkukilometrowym fragmentem po piaszczystej plaży słynnego dublińskiego półwyspu Bull Island, do którego mam szczególny sentyment. Na tej właśnie piaszczystej plaży stawiałem swoje pierwsze biegowe kroki, więc miło było tu powrócić z numerem startowym na piersi podczas półmaratońskiego debiutu. Z kilku więc powodów był to dla mnie dzień wyjątkowy, ale pewnie w tym uczuciu wyjątkowości nie byłem osamotniony, bo na starcie zjawili się moi biegowi przyjaciele z Polish Run Team, dla których dystans półmaratonu również był debiutem. Największe słowa uznania należą się Iwonie Wikar, która nigdy wcześniej na treningach nie przebiegła takiego dystansu! Mimo tego bieg ukończyła w bardzo przyzwoitym tempie. Sławek Głaz – jak to na Sławka przystało – finiszował w czasie poniżej 2 godzin i strasznie się wynudził czekając na mnie i Iwonę.

Alex w środku, obejmowany przez tatę. Od startu dzieliły nas minuty.

Alex na finiszu, asystowany przez najlepszą na świecie ciocię Małgosię.

„HALF MARATHON” – 21,0975 km Bardzo się obawiałem pogody, a szczególnie mocnych wietrznych akcentów na półwyspie Bull Island, ulubionego miejsca spotkań serferów – bo potrafi tam wiać, oj potrafi! Ale nie wiało, za to powietrze „ważyło tonę”, było parno i duszno, a będące w fazie odpływu morze zafundowało nam parującą plażę, co utworzyło gęstą mgłę, ograniczającą widoczność do kilku metrów. Do startu zarejestrowało się 700 uczestników. Obsada tradycyjnie bardzo międzynarodowa (w końcu to Irlandia), przedstawiciele 15 krajów (Anglia, Bermudy, Chiny, Dania, Francja, Japonia, Kanada, Korea, Niemcy, Nigeria, Portugalia, USA, Włochy). Polskę reprezentowało 7 osób. Najlepszy czas osiągnął Jacek Latała zajmując w klasyfikacji ogólnej 5. miejsce z czasem 1:23:20. Najlepszy z „Polish Run Team” był Sławomir Głaz, miejsce 103. z czasem 1:44:20. Z Polaków biegli również Dymitr Paruszewski, Iwona Wikar, Mieczysław Jurochnik, Daria Lisowska i Joanna Biedrzycka..

Po biegu zastanawialiśmy się, co tak trudnego było w pozornie prostej, płaskiej i łatwej trasie. Zgadzam się ze Sławkiem, że „morski” odcinek po zapadającym się piachu bardzo skutecznie męczył i wybijał z rytmu. Ale to nie piasek jest odpowiedzialny za nasze wyniki, bo oczywistym jest, że wyniki osiągane na mecie, jest wypadkową pracy włożonej na treningach. Każdy z naszej trójki miał jakiś cel do zrealizowania w tym biegu, wszystkim nam się to udało, więc mieliśmy kolejny powód do zadowolenia w biegowym rozwoju. Najważniejsze jest to, że po dzisiejszym dniu, każdy z nas w połowie jest maratończykiem.

Jeśli powiem, że w ogóle nie byłem zmęczony – to i tak mi nie uwierzycie 😉 Do Mamusi: „Mamo, jeśli kiedyś ucieknie mi autobus E-3 z Jastrzębia do Rybnika, to nie martw się – DAM RADĘ, tylko jeszcze muszę popracować nad tym, by z Rybnika jakoś wrócić :)”

„Polish Run Team” zadowolony i udekorowany pamiątkowymi koszulkami i medalami Sławomir Głaz – 103. m. – czas 1:44:20; DEBIUT, rekord życiowy Iwona Wikar – 375. m. – czas 2:21:55; DEBIUT; rekord życiowy Mieczysław Jurochnik – 404. m. – czas 2:28:36; DEBIUT rekord życiowy.

Zapraszamy Polaków przebywających na emigracji do wstąpienia do klubu biegowego Polish Run Team! Zainteresowanych prosimy o kontakt meilowy: polish.run.team@gmail.com.

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

You may use these HTML tags and attributes:

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>