1988

·   W MP w maratonie w Dębnie wywalczam srebrny medal. Miałem złoto na 40 km, ale maraton jest o 2,195 km dłuższy. Na 30 km oderwałem się od dużej jeszcze grupy. Prowadziłem, samotnie zmierzając po złoty medal, ale nagle znów miałem – mimo wkładki w bucie – lekki skurcz prawego uda! Nie taki jednak, by się zatrzymać. Zwolniłem tylko, tupałem nogą o szosę i ból się rozszedł. Dogonił mnie zaskoczony takim obrotem sytuacji Sawicki i z nim biegałem dalej. Przed Dargomyślem ponownie zaatakowałem. Dość łatwo oderwałem się od niego uzyskując szybko ok. 50-60 m przewagi. „Jeszcze 4-5 km do mety, może wytrzymam” – łudziłem się. Zwolniłem jednak lekko, gdyż czułem piekący ból w prawym bucie. Wiktor dogonił mnie na linii 40 km. Wiedziałem już, że o złotym medalu mogę zapomnieć. Mało tego – ból w stopie stał się tak dotkliwy, że mogła mnie wyprzedzać „kompania wojska”, a i tak nie poderwałbym się do walki! Ale udało się – dobiegłem drugi, choć bliższe rzeczywistości byłoby określenie doczłapałem, albo dokuśtykałem! Zaraz za metą moją prawą stopą zajął się lekarz. Na jej połowie miałem pęcherz, który pękł w czasie biegu. Stąd ten piekący ból. Ból bólem, ale ja przeżywałem jednak przede wszystkim swoją porażkę z Wiktorem. Złoto było tak blisko! Uzyskałem 2:12:56. To szansa na występ w igrzyskach w Seulu! Minimum olimpijskie wynosiło 2:13:00. Potem okazało się, że tak było przed biegiem, po biegu „urosło” ono do 2:12:40! Muszę więc jeszcze gdzieś o nie walczyć. ·   W Belgii jestem najlepszym Polakiem w Pucharze Europy. Cieszy 11. miejsce, ale wynik 2:14:52 to jednak nie minimum, choć nieźle jak na kolejny maraton już po 5 tygodniach! Zawodzi Psujek, który miał tu „w cuglach” zająć miejsce w pierwszej piątce, co gwarantowało mu awans na igrzyska. Nie złamał nawet 2:20. Kto więc poleci do Seulu? Czyżby tylko Sawicki?

·   10 sierpnia w Brzeszczach na trasie 30-kilometrowego biegu eliminacyjnego dochodzi do bezpośredniej konfrontacji trzech kandydatów na igrzyska. O miejsce w reprezantacji walczę wraz z Psujkiem i… Sawickim. Ciekawe, że ma biegać razem z nami! Przecież w Dębnie miał 2:12:26. Wypełnił normę! Bez pół litra „nie razbierosz”. Reguły kwalifikacji są proste i jasne: ci, którzy złamią 1:33:00 polecą do Seulu, ale jeśli nikt tego nie dokona (jest upał i dość trudna trasa jak na 30-kilometrowy bieg) – nominację olimpijską otrzyma tylko zwycięzca tej eliminacji. Mamy kilku „zająców”, którzy mają nam pomóc uzyskać minimum kwalifikacyjne, ale pierwsze kilometry pokazują, że prowadzą nam bardzo nierówno. Jeden kilometr 3:10, następny poniżej 3 minut! I tak naprzemian. To jak sabotaż! Psujek na 10 km zdecydował się na samotny bieg. Sawicki, psychicznie rozbity koniecznością uczestniczenia w tej eliminacji, po 15 km zakończył bieg. Na trasie pozostałem więc już tylko z Psujkiem. Na 20 km miałem do niego prawie 200 m straty. Chciałem też zrezygnować, ale jadący samochodem Paweł Lorens przekonał mnie, że mam szansę go dogonić. Kursował między nami i zapewnił mnie, że Psujek słabnie. Po długim, szaleńczym pościgu, dogoniłem go na ok. 1 km przed metą! Finiszowaliśmy jak sprinterzy wpadając na metę niemal jednocześnie, ale w czasie „tylko” 1:34:38. Mimo fotokomórki na linii mety, sędziowie przyznali nam zwycięstwo ex aequo! Czyżbym więc… wyprzedził go o kilka setnych? Trener Psujka nie raz już wcześniej udowodnił, że wszystko można „załatwić”. Gdyby to Psujek był kilka setnych przede mną, jestem pewien, że sędziowie orzekliby jego zwycięstwo! I poleciałby do Seulu. Na bankiecie po biegu trenerzy i przedstawiciele PZLA oświadczyli, że obaj wystartujemy w Korei, jednak decydenci z PKOl podczas ustalania składu reprezentacji olimpijskiej uznali, że bieg był farsą – że umówiliśmy się na starcie! Zostaliśmy skreśleni z grona kandydatów na igrzyska. To porażka nr 2 w mojej sportowej biografii, chociaż okraszona – może na pocieszenie – rekordem Polski 🙂

·   Jestem w gronie laureatów plebiscytu na najpopularniejszego sportowca województwa.

 

Miejsce w rankingach ogólnopolskich:

·  3. – maraton – 2:12:56

 

Kalendarium:

5-17.01. Szklarska Poręba: obóz kadrowy – COS

10.01. Egmond Aan Zee (Holandia): Haalve Marathon – półmaraton – 14. m. – 1:05:53

13-25.02. Baile Felix (Rumunia): obóz kadrowy – „Crisana”

7-19.03. Drzonków: obóz kadrowy

27.03. Dębno: Mistrzostwa Polski w maratonie – srebrny medal – 2:12:56

10-23.04. Drzonków: obóz kadrowy

30.04. Huy (Belgia): Puchar Europy w maratonie – 11. m. – 2:14:52

29.05. Szczecin: Szczecińska Dwudziestka – 20 km – wygrałem – 1:03:54

18.06. Szczecin: Olimpijski Bieg Pokoju – ok. 10 km – 2. m. – wygrał Psujek

4-24.07. Piatra Arsa (Rumunia) – kadrowy obóz wysokogórski

10.08. Brzeszcze: kwalifikacja olimpijska – 30 km – 1-2. m. – 1:34:38 – jestem rekordzistą Polski

16-27.09. Drzonków: obóz kadrowy

9.10. Berlin Zachodni: Berlin Marathon – 23. m. – 2:16:17

4.12. Lubin: Bieg  „O Lampkę Górniczą” – 10 km – 2. m. – wygrał Leszek Bebło (OLEŚNICZANKA)

18.12. Chiba (Japonia): ’88 IAAF World Challenge Road Relay (Ekiden) – Polska 13. m. – 2:05:52 – wygrała Etiopia (1:59,41)

 

W sezonie przebiegłem 6 318 km.

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

You may use these HTML tags and attributes:

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>