Już dwukrotnie: w roku 2013 i 2014 pisałem o biegowych wyczynach dwóch polskich i jednego niemieckiego Lionsa, czyli członków Lions Clubów – Mariusza SZEIBA, Daniela WCISŁO i Ludwiga SCHLERTETHA. Oba miały charakter charytatywny, a odbywały się na trasach – w 2013 ze Szczecina do Hamburga (420 km), zaś w 2014 z Gdańska do Berlina (621 km).
Finał ubiegłorocznego biegu – wbrew pozorom – nie miał miejsca przy Bramie Brandenburskiej, ale dopiero w grudniu 2014 roku, gdy Marcin Szeib pojechał na Ukrainę z gotówką i darami zakupionymi za pieniądze zabrane podczas biegu.
Oto jak podsumował tę wizytę:
Na Ukrainę wwiozłem 8910 Euro. Najpierw podjąłem z konta Okręgu zebraną gotówkę w złotówkach, a następnie popędziłem do kantoru, bo tam kurs lepszy. Przelew tam zbyt dużo kosztuje, a w dodatku istnieje obowiązek odsprzedaży 75% otrzymanej kwoty po oficjalnym kursie. Część naszego wysiłku finansowego poszłaby więc na marne. Polak (jeszcze) potrafi.
Samolot wylądował bez najdrobniejszego wstrząsu, choć we Lwowie była mgła. Ludwik czekał już na mnie na lotnisku. Był nieco zdenerwowany. Miał mniej szczęścia. Jego samolot podchodził do lądowania 2 razy. W końcu huknął o pas startowy, napędzając wszystkim strachu.
Koledzy z Klubu Lwowskiego Roman Monastyrskyy, obecny prezydent Taras Kytsmey oraz Ivan Feskiv czekali na lotnisku. Krótkie, ale serdeczne powitanie, a potem pędem do Specjalnej Szkoly-internatu, gdzie na nasze dary czekały dzieci. Jedziemy do Stryja ponad godzinę. Krótkie spotkanie z dyrektorem ośrodka p. Yaroslawem Senkiem, merem miasteczka p. Ljubormirem Stadnykiem. Oglądamy budynek i sale lekcyjne. W szkole widać dbałość o pamięć historyczną. W gabinecie historycznym ogromna tablica z chronologią dat państwa ukraińskiego od Włodzimierza Wielkiego i Rusi Kijowskiej. W pewnym momencie Roman zwraca uwagę na plakat z bohaterami Ukrainy. Jest wśród nich także Valerij Opanasjuk, którego rodzinę odwiedzimy jutro.
Wchodzimy na salę, jesteśmy zaskoczeni ilością dzieci, ponad setka! Zaczynamy z nimi rozmawiać. Mówimy o biegu i o jego idei. Proszę o podniesienie rąk tych, którzy przebiegli w swoim życiu 1 km – las rąk. Przerzedza się przy kolejnych pytaniach o 5 i 10 km. W końcu mówimy dzieciom o tych 621 km, które przemierzyliśmy z Gdańska do Berlina, po to żeby zebrać fundusze na pomoc dzieciom na Ukrainie, w tym także dla nich.
Na koniec spotkania wręczamy każdemu dziecku zimowe buty. Koledzy ze Lwowa wyłożyli już wcześniej odpowiednią kwotę, opisali każdy kartonik imieniem i nazwiskiem. Dzieci nie tłoczą się, nie przepychają, nie niecierpliwią się. Siedzą spokojnie na krzesełkach czekając na swoją kolej. Po odebraniu bucików tulą się do nas, chcąc jakby w ten sposób nam podziękować. Tłumaczymy im co to jest organizacja Lions, co to znaczy „We Serve” i dlaczego my pomagamy biegając. Na koniec dzieci zbierają się wokół nas i razem z nami głośno skandują. We Run – We Serve! We Run – We Serve! We Run – We Serve! We Serve! We Serve! grzmi w sali i roznosi się korytarzami po całej szkole. Dzieci są szczęśliwe – my jeszcze bardziej.
Wracamy do Lwowa prosto na uroczystą kolację. Dołączają do niej kolejne Lwowskie Lwy. Wspomnieniom nie ma końca. Vladymyr Siemionov wspomina zdarzenia sprzed 10 lat, kiedy w przedostatni dzień mojej kadencji gubernatora odbył się charter LC Lviv. Zakładaliśmy klub we Lwowie wraz z Glorią i Williamem (Vasylem) Mysnyk z LC Corning w USA. Dzisiaj dzięki temu mamy tam wspaniałego partnera.
A to linki z relacjami w lokalnych mediach:
1. http://tvoemisto.tv/news/lions_club_biznes_maie_sluzhyty_suspilstvu_67730.html
2. http://stryi-rda.gov.ua/index.php?option=com_content&view=article&id=4799:2014-12-08-16-09-16
3. http://telelan.com.ua/videonews (8.12.2014)
A oto filmowa relacja (na You Tube) – w wersji 15-minutowej – z biegu Gdańsk – Berlin:
Dwa sezony biegowe Lionsów za nami. Co wymyślą na rok 2015? Jedno jest pewne, wszyscy będą zadowoleni – i biegacze, i ci, którzy zostaną przez nich obdarowani. Ludzie mówią, że będzie to bieg na trasie Gdańsk – Ryga (stolica Łotwy) lub Wilno – Tallin (stolica Estonii). Zapowiada się więc ciekawie, ale na ostateczną decyzję trzeba jeszcze poczekać.
P-O-W-O-D-Z-E-N-I-A 🙂