Rafał Wójcik upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu: wygrał maraton (z rekordem życiowym 2:14:11) i został mistrzem Polskiego Związku Lekkiej Atletyki - bo przecież nie Mistrzostw Polski! To nie pomyłka. Teraz można być najlepszym Polakiem i nie być mistrzem Polski! Za moich czasów nie do pomyślenia! Drugi w maratonie był Paweł Ochal (2:15:49), a trzeci Marek Jaroszewski (2:16:09), który został... wicemistrzem Polski. Śmieszne? Ochalowi do śmiechu wcale nie było! (więcej…)
Dębno: 6 kwietnia 1986 r.: MP w maratonie – 20 lat minęło…
Mało było biegaczy, którzy nie poprawili wtedy rekordu życiowego. Proponuję wszystkim uczestnikom tamtego niezapomnianego biegu, by 6 kwietnia o godz. 20:00, na przypomnienie tych młodzieńczych lat, wznieśli do ust lampkę szampana! Na zdrowie! (więcej…)
MEN’S HEALTH 4/2006
(więcej…)
GLAMOUR 4/2006
(więcej…)
Szczecin: „Głos Szczeciński”
(więcej…)
Szczecin, Hotel RADISSON SAS
100 dni rządów premiera Marcinkiewicza... Tfu - studniówka Mai. Tak dużo tej polityki wokół mnie. Czerwona podwiązka na zabawie studniówkowej przynosi szczęście podczas matury (tak mówią), więc nie było dziewczyny, która by tego gadżetu nie wykorzystała. A chłopaki muszą się najzwyczajniej w świecie nauczyć, żeby zdać maturę? Chyba nie mają innego wyjścia.
Czy te oczy mogą kłamać? Chyba nie!
Czy ktoś widział kiedyś w moich oczach... lodowate spojrzenie? To nie makijaż, ani charakteryzacja. Gwarantuję, że 16 km biegu przy temperaturze minus 15 stopni "schłodzi" spojrzenie każdego - nawet "w gorącej wodzie kąpanego".
Bydgoszcz: Mityng Lekkoatletyczny ELITE Pedro’s Cup
Hala "Łuczniczki" była areną zmagań światowej czołówki skoczkiń o tyczce oraz skoczków wzwyż. Widowisko "sport + światło i dźwięk" bardzo przypadło do gustu prawie 5-tysięcznej publiczności, bo profesjonalizm organizatorów był wszechobecny. Szkoda, że aby być na żywo świadkiem takiego spektaklu musiałem jechać aż do Bydgoszczy. Niestety - Szczecin nie ma nawet hali widowiskowo-sportowej, w której można by takie widowisko zorganizować :( (więcej…)
Szczecin: Czterdzieści – tfu – pięćdziesiąt lat minęło, jak jeden dzień…
To dmuchanie w świeczki staje się coraz częstsze! I liczba jakaś taka coraz większa. Wszak 50 lat to już pół wieku. Tym razem moje urodziny są jednak "okrąglejsze" - wypadły dokładnie w piątek, tak jak się urodziłem. Trzynasty, a do tego piątek - to pech do kwadratu. Do kwadratu? W tym roku raczej do... trzeciej potęgi! (więcej…)
Gliwicki Magazyn Kulturalny: Roberta Krzaka droga do mistrzostwa
Skromny Robert aż wzdryga się, gdy nazywają go mistrzem, ale jego maratoński sukces w Berlinie został bardzo ciepło przyjęty w Łabędach i w Gliwicach, gdzie mieszka, pracuje i trenuje. Jak do tego doszedł, w wieku 41 lat? Poczytajcie, warto! (więcej…)