Bieg Sylwestrowy na trwałe wpisał się do kalendarza szczecińskich imprez biegowych. W tym roku na starcie stanęło 115 zawodniczek i zawodników, którzy „na biegowo” chcieli pożegnać mijający sezon 2006.
Pożegnanie roku, to jedno, ale atmosfera takich zawodów jest magnesem, który przyciąga biegaczy na start. Zawsze jest duuużo do opowiadania – i przed biegiem, i… podczas biegu, i po nim!
Irek Witkowski był w latach 80. czołowym polskim milerem (reprezentował wtedy barwy AZS Gorzów). 3:42 na 1 500 m mówi samo za siebie! To on wygrał bieg na 1 500 m, podczas którego ja ustanowiłem swój rekord życiowy – 3:50,8 (Stargard 1986).
Teraz, po 20 latach i z ponad 20-kilogramową… nadwagą, wraca powoli na biegowe trasy. Obiecał, że za rok będzie nie do poznania!
Na starcie pojawił się też niedawny kandydat na Prezydenta Szczecina, dyrektor MZK – Jerzy Manduk. Ukończył bieg w dobrej formie, bo mimo intensywnej pracy zawodowej nie zaniedbuje rekreacji fizycznej. Często widuję go na trasach Lasku Arkońskiego, które pokonuje w grupie biegających kolegów z klubu TOR, działającym przy MZK. Nie ma to jak dobry przykład! Jego żona Wiesia – pobiegująca, oczywiście – tym razem nie biegała, gdyż… pomagała w organizacji zawodów, częstując po biegu uczestników gorącymi kiełbaskami.
Rywalizacja kobiet stała pod znakiem supremacji zawodniczek MKL Szczecin. Wygrała Monika Andrzejewska przed Pauliną Włodarek.
Wśród mężczyzn w MKL nie ma teraz „rasowych” długasów. Wygrał studiujący w Szczecinie zawodnik Mokasyna Płoty – Marcin Twór, przed Michałem Matułą. Michał Złotnik z MKL był trzeci.