Dla grupy naszych kadrowiczów start w tej imprezie, mimo najwyższej rangi krajowej, nie miał większego znaczenia. Zwłaszcza, że mistrzostwa odbywały się na dystansie sprinterskim, a nie olimpijskim. Części z nich chodziło o potwierdzenie swej wartości w relacjach pomiędzy innymi reprezentantami, innym o sprawdzenie pewnych wariantów taktycznych, ale dla wszystkich przede wszystkim był to sprawdzian aktualnej formy przed tegorocznymi imprezami docelowymi. Po tych mistrzostwach zostaną jeszcze dwa tygodnie młodzieżowcom i trzy juniorom na „szlif” przed mistrzostwami Europy.
Szczecinianie „od zawsze” liczyli się w triathlonie. W klubie IRONMAN Szczecin, działają ludzie w pełni oddani tej dyscyplinie. Darek Czyżowicz (obok mnie) to jeden z prekursorów tej rywalizacji w Polsce. Zresztą do dzisiaj z sukcesami startuje w „ironmanach”, teraz w kategorii weteranów oczywiście. Łucja Pożoga i Józek Wójcik także „przychylają nieba” swoim podopiecznym, ale w sporcie, jak w życiu – raz lepiej, raz gorzej.
Teraz ich największym zmartwieniem są problemy zdrowotne Piotrka Grzegórzka (drugi z lewej). Przyjechał do Chodzieży po to, by dopingować na trasie koleżankom i kolegom, bo sam mógł „zaliczyć” tylko pływanie. Na rower i wyczynowe bieganie w tym sezonie już nie ma szans. Ale przyszły rok ogłaszam w polskim triathlonie ROKIEM PIOTRA GRZEGÓRZKA! Jestem pewien, że trenując rozsądnie, z nawiązką odrobi to, co stracił w tym sezonie. A medal ME Juniorów nie był nierealny! Na zdjęciu: Piotr stoi wraz z Mateuszem Kowalem (z lewej) i głównymi (oprócz Marka Jaskółki) faworytami elity – Marcinem Florkiem i Filipem Szołowskim. Na „osłodę” mistrzem Polski juniorów został… inny zawodnik IRONMANA, Adrian Szczepański. Może on wróci z medalem?
Marek Jaskółka był przed startem wewnętrznie wyłączony. Ogromny spokój przebijał z niego na każdym kroku. I to nie tylko dlatego, że przyjechał do Chodzieży wraz ze swoimi rodzicami i masażystą. Jego obecne światowe sukcesy to wynik wielu lat treningów i doświadczeń startowych. Przed startem spokojnie posilał się bułkami i bananami (skądś to znamy – prawda?). Wiadomo – bez „akumulatorów” pełnych glikogenu, czyli źródła energii, trudno o sukcesy.
Innym, oprócz Darka Czyżowicza, „żelaznym człowiekiem” na imprezie był człowiek-orkiestra, Jurek Górski (w środku). Był dojrzały jako zawodnik, teraz z imprezy na imprezę dojrzewa jako biznesmen, organizator i działacz. Z mikrofonem w ręku popularyzuje tę dyscyplinę znając jej najbardziej skryte tajniki z autopsji. Mój serdeczny kolega, Tadek Ławicki (z lewej), trzykrotny mistrz Polski w maratonie (czapki z głów!), zjawia się na takich imprezach, nie dlatego, że chce na stare lata zostać „żelaznym człowiekiem”. Jego syn Marcin podąża bowiem śladami Marka Jaskółki, a nie swego utytułowanego ojca. Jeżeli nie jadał dotąd bułek z bananami, podpowiadam: to się opłaca!!!
Najpierw pływanie. Tak rywalizację rozpoczęły kobiety.
Wygrała pewnie, kolejny raz z rzędu, niezmordowana Ewa Dederko. Dziewczyna z numerem 201 spisała się na 102. Jej sukces w ubiegłorocznym maratonie poznańskim (2. miejsce i czas 2:42!) bardzo przybliżył ją jednak do… IRONMANA. Powiedziała mi, że w tym roku spróbuje swoich sił w tej konkurencji (przypominam: 3 600 m pływania, potem 180 km jazdy rowerem i na zakończenie 42,195 km biegu). Czy zostanie „żelazną lady”? Oby!
Już wyniki pływania mężczyzn zadecydowały o rozdziale medali. Marek „wypłynął” jako drugi, za „Serkiem” Olejniczakiem, sekundę przed Filipem, i ta trójka zmontowała taką drużynę na rowerze, że potem nie dała się już dogonić innym konkurentom. Pechowo zakończył się start Marcina Florka. Dziewięć sekund straty z pływania wystarczyło, by jechać dopiero w drugiej grupie! Na domiar złego, podczas pościgu w jego kole… pękła szprycha. Zdarza się to rzadko, ale jemu trafiło się właśnie tego dnia – było po zawodach! Mam nadzieję, że wyczerpał już limit pecha i wróci z Sofii, z Młodzieżowych ME, „z tarczą”.
Na trasę biegową pierwszy wyruszył Marek, mając tuż za plecami Filipa. Bieg to teraz jego mocna strona, więc niezagrożony dobiegł do mety, zdobywając tytuł Mistrza Polski.
W Chodzieży rozdano nominacje do zbliżających się mistrzostw Europy młodzieżowców (Bułgaria) i juniorów (Grecja). Przygotowania do tych imprez zaplanowano w niedalekim Czarnkowie. Tu kadrowicze szlifują formę. Na zdjęciu od lewej: Marek Duda (masażysta), a za mną juniorki – Paulina Kotfica, Marysia Pytel, Ewa Bugdoł, juniorzy – Przemek Szymanowski, Miłosz Kuszczak, Adrian Szczepański, trener Piotr Netter i młodzieżowiec Filip Szołowski. Trzymamy kciuki!