Dzisiaj w górach Karakorum miał miejsce pogrzeb legendy polskiego alpinizmu Artura Hajzera, który zginął 7 lipca podczas schodzenia do obozu II po nieudanym wejściu na 8-tysięcznik Gasherbrum I. Zgodnie z życzeniem rodziny został pochowany przez swego partnera Marcina Kaczkana, który odnalazł jego ciało na dnie 500-metrowej lodowej szczeliny, na zboczu Gasherbrumu.
Artur był moim fajsbukowym znajomym, posiadaczem mojej „Biegiem przez życie”, którą… wylicytował podczas akcji „Ratujmy „Samotnię”.
Poniżej bardzo ciekawy wywiad z Arturem z listopadowego „Sukcesu” 2012. Wstrząsające wrażenie – zwłaszcza teraz, gdy nie ma Go już między nami – robi zdjęcie z Wandą Rutkiewicz i Jerzym Kukuczką, którzy także zginęli i pochowani są na zboczach Himalajów. Znów są razem – już na wieczność.
Cześć Jego pamięci [*]
Kto odpowie na trudne pytanie:
Czy himalaizm to odwaga, głupota czy może skrajny egoizm ?
Dla jednych odwaga, dla innych głupota, a dla jeszcze innych egoizm. A czy tego samego nie można powiedzieć o… maratonie? Wszak na maratońskiej trasie ryzyko śmierci podczas zawodów jest tylko trochę mniejsze. A żużel, niektóre odmiany boksu – można by wymieniać… Mamy grać w szachy lub brydża? 😉
A ja jestem Polką i jestem baaardzo dumna ze wszystkich himalaistów, jakich zrodziła polska ziemia 🙂 Przynajmniej my – jako Polacy – jesteśmy w czymś dobrzy. I tej korony nikt nam nie odbierze, bo szczyt po raz pierwszy można zdobyć tylko RAZ! 🙂 Pozdrowienia dla wszyzstkich wspinających się!