A to relacja Roberta Krzaka z Bostonu:
Cześć Trenerze,
poszło zgodnie z planem, zrobiłem 2:42:29, tylko 3 minuty gorzej od mojego rekordu życiowego sprzed 6 lat. Byłem 9. w kategorii wiekowej i ogólnie wśród mężczyzn 249.
Noga podawała mi od początku, pierwsza połowa 1:21:42, a druga szybsza, aletylko o 55 sekund. Nie dało się jeszcze szybciej, bo druga część trasy była trudniejsza. Początek szedł mi aż za dobrze, aż się bałem, czy dobrze stoją kolejne kilometry. Pierwsza piątka w 19 minut, zresztą międzyczasy możesz zobaczyć na stronie maratonu.
Wszystko zagrało, tylko mogło być chłodniej, bo słońce prażyło, mimo że temperatura była chyba poniżej 20 stopni. Ale jak forma jest to i to nie przeszkadza. Na trasie tłumy ludzi i niesamowity doping, to też mi bardzo pomagało, nawet biegnąc zmuszałem ludzi ruchem rąk do okrzyków, to tym bardziej dodawało mi sił i pozwalało utrzymywać ciągle dobre tempo w końcówce. Było po prostu świetnie. A po skończeniu biegu, czułem się rewelacyjne, no nie na tyle, żeby przebiec kolejny maraton, ale zero zakwasów.
Teraz lecę do Toronto na dwa dni, żeby zobaczyć Niagarę i w czwartek wieczorem wracam do Polski.
Gratuluje wspanialego wyniku. Chcialbym przy okazji podziekowac Panu Skarzynskiemu, dzieki jego metodzie treningu udalo mi sie, zejsc ponizej 3 godzin w maratonie w Filadelfii w zeszlym roku i w poniedzialek na Boston Marathon mialem 3:04 co na 54-letniego faceta nie jest najgorszym wynikiem. Pozdrawiam serdecznie.
Henryk Z.