Blog

O odpoczynku i regeneracji

Nie, nie mam kontuzji. Mając urządzenie BEMERA wykorzystuję kolejny element jego zestawu. Dużo pracuję przy komputerze, manipulujac „myszką”. Od pewnego czasu boli mnie dłoń, właśnie od tych ruchów. Dzięki przystawce BEMERA specjalny rodzaj prądu działa łagodząco na bolące mięśnie. „Naświetlam” dłoń już od kilku dni (porcja 16 minut dziennie) i mam wrażenie, że ból ustępuje.

A na macie (czytaj poniżej) jestem już na 4. poziomie (będzie ich 6). Coraz wyraźniej odczuwam działanie pola magnetycznego wytwarzanego przez matę, które działa na moje ciało.

 

5 października:

Październik to ostatni miesiąc „poważnych” startów w zawodach biegowych, ale – w mojej ocenie – formę sportową „dowozi” się tylko z tego, co wypracowaliśmy wcześniej. O budowaniu jej nie ma już mowy, ale startując choćby tylko „na spalinach” tej wcześniej wypracowanej można jeszcze uzyskiwać rekordowe wyniki.

Październik to bowiem przede wszystkim miesiąc, który należy przeznaczyć na regenerację organizmu zmęczonego całorocznymi przygotowaniami i startami. Kto o tym zapomni, ten zmniejsza swoje szanse na optymalny rozwój biegowy. Powiesz: „Można przecież odpocząć w  listopadzie lub grudniu, by zaczynając przygotowania w grudniu-styczniu zbudować solidny fundament przyszłej formy sportowej, która także będzie obfitowała w rekordy życiowe”. Co ja na to?

W powszechnej opinii funkcjonuje takie podejście do treningu, w mojej NIE! Uważam, że po solidnym odpoczynku w październiku, już na początku listopada należy zacząć przygotowania do kolejnego sezonu. Szkoda każdego tygodnia, bo choć wielu przeraża myśl aż o 5-miesięcznej harówce do pierwszych startów, to jednak… „bez pracy nie ma kołaczy”. W swojej metodzie treningowej okres przygotowań listopadowo-grudniowych nazywam ORKĄ, zaś tych styczniowo-marcowych SIEWEM, porównując budowanie formy biegowej do działań rolników, którzy – zanim zbiorą oczekiwane plony – muszą najpierw pole zaorać, a potem obsiać. Nie ma plonów bez tych przygotowań! Nie inaczej biegacze – najpierw ORKA, potem SIEW, a w końcu… rekordy życiowe 😉

Rozpoczęcie przygotowań w grudniu, a już na pewno w styczniu to zwykła… chałtura, po której trudno spodziewać się obfitych plonów (czytaj: rekordów życiowych na miarę marzeń) podczas wiosennego półmaratonu i maratonu, co zamyka okres przygotowań jesienno-zimowo-wiosennych.

Co ja robiłem/robię w każdym październiku, na przednówku startu przygotowań do kolejnego sezonu? Za czasów wyczynowych startowałem w serii biegów ulicznych na dystansach 5-10 km, ale pomiędzy startami trening polegał na spokojnych, krótkich rozbieganiach, a nie na harówce budującej wyższą formę. O codziennym treningu też nie było już mowy (zwykle trenowałem 10-12 razy w tygodniu!). Wystarczały 2-3 treningi biegowe, do tego 1-2 gry w piłkę nożną lub w tenisa, co pozwalało mi zmienić charakter „tradycyjnej” pracy biegowej. Było to konieczne, by odpocząć od treningów – i fizycznie, i psychicznie. Zapewniam, że to „odpuszczenie” nie skutkowało dramatycznym spadkiem skuteczności startów – zwykle bywałem w czołówce biegów, w których brałem w październiku udział.

Zwykle w połowie października kończyłem starty. Potem był już jakiś wyjazd na kadrowy obóz leczniczy, albo sam – w warunkach domowych – prowadziłem działania regeneracyjne (solanki, okłady borowinowe, basen). Październik był też ostatnim momentem by ostatecznie wyleczyć (a nie tylko podleczyć) resztki kontuzji. Bo by wejść w kolejny sezon trzeba być na 100% zdrowym!

Ale… mój roczny kilometraż wyczynowy wahał się w granicach 6500-7000 km. To był ogrom pracy biegowej, do tego w dużej części po twardym podłożu, w powszechnej świadomości będącym przyczyną przeciążeń układu ruchu. I co? 44 sezony za mną – ponad 170 000 km w nogach i… NIC – żadnych problemów, przed którymi ostrzegało mnie wielu znajomych, a zwłaszcza moja mama!!! Jak to się robi?

Po pierwsze – dobre obuwie – koniecznie z systemem amortyzacji, który przejmuje lwią część  szkodliwych sił pochodzących od podłoża podczas każdego kroku.

Po drugie – systematyczna praca nad sprawnością ogólną (realizacja na każdym treningu zestawu ćwiczeń rozciągających, a prawie po każdym zestawu ćwiczeń o charakterze siłowym), co jest naszym parasolem ochronnym przed urazami i/lub przeciążeniami.

Po trzecie – PROFILAKTYKA. W moim przypadku jest nią np. GLUKOZAMINA, która „uzupełnia” drobne ubytki masy stawowej, powstające podczas intensywnego treningu biegowego. 90 tabletek = 3 razy dziennie po jednej – stanowi od lat mój dietetyczny październikowy standard. Polecam ją wszystkim regularnie biegającym – bez względu na poziom sportowy. Lepiej zapobiegać, bo gdy powstanie większy problem w stawach, zwłaszcza w kolanach – glukozamina już nie pomoże! NIC już nie pomoże, by przywrócić im pełną sprawność!

Świat nie stoi w miejscu – ciągle powstają coraz nowocześniejsze metody rehabilitacji, albo profilaktyki zdrowotnej. W tym roku poznałem coś nowego. Podczas czerwcowego wrocławskiego nocnego półmaratonu – na targach EXPO – poznałem najnowocześniejszą technologię BEMER, która powoduje radykalną poprawę odporności organizmu i jego regenerację,  uruchamia mechanizmy konieczne do zachowania zdrowia na długie lata.  Skuteczność działania terapii potwierdziły liczne badania. Terapia jest stosowana na świecie od 16 lat, jednak na polskim rynku jest nowością. Także na targach EXPO przed maratonem berlińskim spotkałem jego niemieckich dystrybutorów. Dlaczego oferta skierowana jest również do sportowców? Bo sportowcy potrzebują „szybkiej” regeneracji, gdy tradycyjne formy leczenia pewnych urazów wymagają znacznie dłuższego czasu terapii. Skręcenie stawu, ból naciągniętej pachwiny, krwiak po upadku, ból przeciążeniowy? – seria zabiegów z pomocą aplikatora na całe ciało B. Body oraz aplikatorów miejscowych B. Pad i B. Spot BEMERA szybciej przywróci pełną sprawność.

Dzięki aplikatorowi B. Spot odczuwam zmniejszenie dolegliwości bólowych. Stosuję specjalny program na poziomie 2, który trwa 16 minut. Z aplikatora korzystam 2 razy dziennie i wyraźnie zauważam ustępowanie bólu. Jeśli chodzi o terapię na całe ciało to obecnie jestem na poziomie 4 ( docelowo będzie to poziom 6 ). W przypadku  aktywności fizycznej np. przed treningiem można zwiększyć oddziaływanie do poziomu 10. Ma to szczególne znaczenie dla poprawy poziomu energii ATP i dotlenienia komórek. Osobiście wyraźnie odczuwam pozytywne oddziaływanie terapii BEMER na moje ciało. Mam więcej energii i siły, co jest kluczowe w fazie regeneracji organizmu.

Zalety stosowania Terapii BEMER w profesjonalnym sporcie:

– podnosi próg anaerobowy

– dba o szybszą regenerację

– poprawia poziom treningu

– zwiększa wydajność

– zmniejsza ryzyko urazów

– przyspiesza leczenie obrażeń w sporcie

– minimalizuje czasy przerw w treningach

– optymalizuje przygotowania do zabiegów

– wzmacnia układ immunologiczny i zmniejsza ryzyko infekcji

Na zdjęciu u góry leżę na macie B. Body. Nie, nie jestem kontuzjowany! Od daaawna nie miałem kontuzji.  BEMER to jednak urządzenie, które działa też PROFILAKTYCZNIE na cały organizm. Regeneruje go poprawiając przepływ krwi i płynów komórkowych, co ma tym większe znaczenie, im jesteśmy starsi i aktywniejsi. A ja „młodzikiem” już nie jestem – w listopadzie zaczynam przygotowania do mego 45. sezonu biegowego, już w kategorii M60, czyli 60-latków. Planuję zdobyć medal mistrzostw Europy weteranów w tej kategorii wiekowej. Regeneracja BEMEREM ma mi pomóc w tym, by urzeczywistnić moje marzenia biegowe w sezonie 2016. 8 minut terapii 2 razy dziennie na coraz wyższym poziomie aktywności maty ma mi w ciągu 6 tygodni zapewnić pełną regenerację. No to leżę 😉

Urządzenie wypożyczyła mi firma:

PARTNER BEMER – OFFICIUM BN,  10052

Wrocław ul. Kwiska 5/7 , lok. 110

tel. 502 504 710

e-mail: dorota.kamecka2010@gmail.com

www.officium.bemergroup.com/pl

ASICS = Anima Sana In Corpore Sano, czyli w zdrowym ciele zdrowy duch. Zdrowego ducha każdemu życzę

12 Komentarzy “O odpoczynku i regeneracji

  1. Witaj Mistrzu!

    Jurku, piszesz, że w październiku na początku startowałeś w biegach ulicznych na 5 i 10 km a pomiędzy biegami krótkie spokojne rozbiegania. Jurku co znaczy krótkie? Czy w okresie październikowego roztrenowania wykonywałeś ćwiczenia GS czy odpuszczałes całkowicie by wrócić do nich w listopadzie?

    POZDRAWIAM

    • Jeśli startowałem w niedziele, w tygodniu biegałem następująco: WT OWB1 12-14 km, w CZW OWB1 10 km + 10 przeb. a w SOB robiłem ROZRUCH. Wystarczało, by w następną niedzielę być w „gazie” 😉 Pzdr. serdecznie

  2. Witaj Jurku!

    Jeśli pozwolisz wrócę do drugiego pytania jakie zadałem.

    Czy w okresie październikowego roztrenowania odpuszczałeś całkowicie ćwiczenia GS ?

    Pozdrawiam

  3. Witaj Jurku!

    Jurku, proszę o doinformowanie mnie w dwóch zagadnieniach.

    Pierwsze, to czy po wykonaniu krosu pasywnego niezbędnym elementem treningowym jest wykonanie,Ćwiczeń GS?
    Druga kwestia to wykonanie ćwiczeń GS po akcencie WB3? Dlaczego pytam bo w jednej ze Swoich książek piszesz by po WB3 nic nie robić. Żadnej GR, żadnej GS tylko po akcencie schładzający trucht. Natomisat w książce Biegiem przez życie w dziale po rekordy na 10 km, piszesz, że po odcinkach kilometrowych w tempie WB3 można ewentualnie 20 min GS zrobić.
    Czy z punktu widzenia Ciebie jako doświadczonego trenera ćwiczenia GS po mocnych akcentach są elementami niezbędnymi?

    Bardzo proszę o Twoje sugestie.

    Pozdrawiam

  4. witam,

    Panie Jurku pomocy,nigdzie nie idzie dostać Vit Min75+ od Now Foods co mogę brać w zamian do suplementów które juz mam czyli Special Two oraz Full Mineral Caps.

    z góry dziekuje

  5. Mega ciekawe podejście z tym okresem roztrenowania w październiku, a właściwie z terminologią późniejszych etapów treningowych 😀 Regeneracja to dla każdego biegacza podstawa, bez porządnego odpoczynku nie będzie wyników i to jest prawda 🙂

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

You may use these HTML tags and attributes:

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>