Przyjazd do Polski siostry mojej mamy, od ponad 50 lat mieszkającej w niemieckim Paderborn, zawsze stanowi ważne wydarzenie w życiu mojej rodziny. Tym razem Ciocia Regina – moja Matka Chrzestna (ta z dedykacji w książce „Maraton”) ponownie odwiedziła Szczecin.
Przyjechała wraz ze swoimi przyjaciółmi, z których Hans-Albert Steen należy do czołówki maratończyków Niemiec w kategorii M 70. W ub. roku pokonał dystans maratoński w czasie 3:46!
Z Ciocią Reginą oraz Elisabeth i Hansem-Albertem Steen.
Termin przyjazdu był dopasowany do trwających w tych dniach w Szczecinie Dniach Morza. To nie Kieler Woche, ale i tak Wały Chrobrego i zacumowane tu żaglowce i jachty zrobiły na nich ogromne wrażenie.
W „Różance”.
W „Cafe 22” – uroczej kawiarni z widokiem na panoramę Szczecina.
Hans-Albert ma teraz 71 lat. Zaczął regularny trening biegowy w wieku 55 lat. Dlaczego? Przy wzroście 170 cm ważył już ponad 90 kg. Postanowił „coś” ze sobą zrobić. Jego wybór padł na zdobywające wtedy w Niemczech wielu zwolenników bieganie. Dzisiaj waży 62 kg, jego rekord życiowy w maratonie (sprzed kilku lat) wynosi 3:36, a w ub. roku – już w kategorii 70-latków – nabiegał 3:46. Biega ok. 80-90 km tygodniowo, wypija codziennie prawie 4 l płynów, w tym 2 l zielonej herbaty, a oprócz biegania niemal codziennie pracuje wraz z żoną Elisabeth w ich przepięknym ogródku.
Mimo, że w Paderborn ma ciekawą trasę biegową, to był jednak pod ogromnym wrażeniem trasy, którą mu pokazałem pierwszego dnia: start na Jasnych Błoniach przy fontannie, potem koło Pomnika Czynu Polaków, przy amfiteatrze, obok Różanki, dalej w kierunku pętli tramwajowej „3”, dalej obok stadionu „Arkonii”, przy „Oberży Chłopskiej”, fragmentem trasy wokół Arkonki, potem trasą spacerową aż do ul. Miodowej, a powrót przeuroczą trasą w Lesie Arkońskim do stadionu „Arkonii” i z powrotem do Jasnych Błoni. 11,5 km zleciało bardzo szybko, zwłaszcza, że wykorzystałem ten czas na szkolenie dawno nie używanego niemieckiego.