To dmuchanie w świeczki staje się coraz częstsze! I liczba jakaś taka coraz większa. Wszak 50 lat to już pół wieku. Tym razem moje urodziny są jednak „okrąglejsze” – wypadły dokładnie w piątek, tak jak się urodziłem. Trzynasty, a do tego piątek – to pech do kwadratu. Do kwadratu? W tym roku raczej do… trzeciej potęgi!
Tematem: „Trzynasty – piątek” zajęła się Justyna Pochanke i Tomasz Sianecki z TVN
Okazało się, że w tym roku dochodzi kolejny element: suma cyfr daty wynosi… trzynaście. Właśnie wtedy, gdy kończę „okrągłe” 50 lat! Pech do trzeciej potęgi?
Ten „”pech do trzeciej potęgi” osłodził mi jednak tort urodzinowy, który smakował jak żaden wcześniej!
Tłumaczyłem widzom TVN-u, że w swoim życiu – mimo tak „pechowego urodzenia” – nigdy nie przywiązywałem specjalnej wagi do tej daty, choć trzynastek w moim życiu było dużo więcej. Żadna z nich nie była jednak pechowa! No prawie żadna – wszak gdy podczas swego 20. startu maratońskiego, w Rotterdamie w 1987 roku, otrzymałem nr startowy… 13, po raz pierwszy musiałem zejść z trasy! Ale to nie numer startowy „zawinił”, a pogoda, która „wykończyła” większość z czołowych zawodników. 13 to tylko liczba, jak każda inna 😉
W gronie najbliższych mi osób świętowałem ze smakiem swoje półwiecze.