I miejsce – 2:22:19 Rok 1989, czyli 20 lat temu – po nieudanej kwalifikacji olimpijskiej do Seulu – był rokiem „obcinania kuponów” z mojej maratońskiej formy. Wystartowałem wtedy na tym dystansie aż 6-krotnie, co było początkiem końca mojej wyczynowej kariery. Oto piąty z nich. Wreszcie „prawdziwe” zwycięstwo! W nagrodę maluch! Ale… był dziennikarz, który uważał, że w regulaminie napisano, iż samochód (he, he – samochód!) należy się temu, kto pierwszy przekroczy linię mety. A był nim pokonujący trasę na wózku Zbyszek WANDACHOWICZ (też szczecinianin ;). Ja zachowałem „olimpijski” spokój i… odjechałem do Szczecina moim wygranym autkiem.