Mietek Jurochnik relacjonuje z Dublina przebieg „babskiego” biegu: Zawsze uważałem, że Irlandczycy to bardzo rozbiegany naród. To, że się tu biega, jest tak naturalne, jak chodzenie z psem na codzienne spacery. Już od kilku tygodni na ulicach Dublina widać było większą niż zwykle ilość trenujących biegaczy. Jak się okazało, ta wzmożona aktywność była wynikiem „wielkiego święta biegowego”, a zarazem największej akcji charytatywnej na Zielonej Wyspie, która swój kulminacyjny punkt osiągnęła 1 czerwca 2009 r. o godzinie 15:00 podczas „Flora Women’s Mini Marathon”.
W tym czteromilionowym kraju, został zorganizował bieg, który ukończyło 40 374 zawodników, a raczej zawodniczek, ponieważ w biegu uczestniczyły TYLKO KOBIETY! 40 000 uczestników, to wynik godny największych europejskich maratonów, w największych europejskich stolicach. „Flora Women’s Mini Marathon” jest największą tego typu imprezą biegową kobiet na świecie. Od 1983 r. wzięło w niej udział 553 000 kobiet. Co roku na linii startu można spotkać czołowe kobiece osobistości tego kraju, nie tylko ze sfer rządowych i sceny politycznej, ale również ze świata mediów i showbusinessu. Trasę wytyczono w centrum Dublina, ze startem w okolicy Merrion Square, a meta miała miejsce przy wspaniałym parku St. Stephens Green, z 1880 r. zaprojektowanego przez samego Sir Arthura Edwarda Guinnesa.
(Photo: Herald Evening Newspaper) Pomimo upału, elita biegu od samego początku zdecydowała się na mocne tempo.
(Photo: Caroline Quinn) 1. miejsce: Rosemary Ryan (Irlandia) – 34:36 (nr 25) – brązowa medalistka w klasyfikacji drużynowej na Mistrzostwach Świata w Biegach Przełajowych w roku 2002. 2. m.: Pauline Curyle (Irlandia) – 35:41 (nr 2) – maratońska olimpijka z Pekinu. 3. m.: Annette Kealy (Irlandia) – 36:04 (nr 1) – Annette wygrała „Flora Women’s Mini Marathon” w 2008, ale dziś znów udowodniła w swoim rodzinnym Dublinie, że życie zaczyna się po czterdziestce – ma 41 lat. W 26-letniej historii tego wspaniałego biegu ulicznego, jego nierozerwalną częścią są liczne akcje charytatywne, które pozwoliły do tej pory na zebranie blisko 123 mln euro. Tylko w 2008 roku zebrano ponad 13 mln euro, które pozwoliły na finansowe wsparcie 543 fundacji, stowarzyszeń, szpitali, domów opieki itd. Wyniki z tego roku nie są jeszcze znane. Organizatorzy nie dają uczestnikom pamiątkowych koszulek, bo tradycją tego biegu jest, że to organizacje charytatywne ubierają w okolicznościowe koszulki swoich darczyńców. Każdy przy rejestracji określał, na jaki cel zostanie przekazana część jego opłaty startowej, więc na biegu było bardzo kolorowo i widać było jednoczenie się Pań w koszulkach poszczególnych akcji charytatywnych. Na trasie biegu wydano ponad 200 000 butelek z wodą, do pamiątkowych medali zużyto 40 km wstążki. By wygrodzić strefę startu i mety postawiono 2 500 barierek, nad bezpieczeństwem czuwało 90 jednostek Gardy (Policji) i 2 000 stewardów. O rozrywkę w iście karnawałowej atmosferze zadbało 14 zespołów muzycznych. Na biegu nie zabrakło również polskich akcentów. Około 30 Polek wzięło udział w Mini Maratonie. Nasza Patrycja Włodarczyk zajęła doskonałą 13. lokatę z czasem 38:48. Polish Run Team reprezentowała jak zwykle Iwona Wikar, a specjalnie na bieg do Dublina przyleciała z Polski, z Jastrzębia Zdroju (śląskie) Lidia Konojacka.
Dla Lidki, to był szczególny dzień.
Do końca nie wiedziała, jak to będzie. Po 6 tygodniach przygotowań i regularnego treningu zdecydowała się stanąć na linii startu – nigdy wcześniej nie biegała.
W dniu startu, jeszcze o godzinie 10:00, Lidka siedziała na fotelu dentystycznym i z ciągle bolącym zębem ruszyła na swoje pierwsze 10 km. Przed biegiem odradzałem jej udział w imprezie, ale powiedziała: „Choćby się miała krew lać, to i tak pobiegnę i ukończę ten bieg”.
Niektórzy byli bardzo zdeterminowani, by „pobiegać” za taką ilością dziewcząt, nawet za cenę czasowej zmiany płci.
A ktoś inny, całkiem na serio postanowił pomóc własnej matce, by spełnić wielkie marzenie, jakim był udział w imprezie…
…nie obyło się bez łez – kibiców również. Organizatorzy wykazali się dużą rozwagą, pozwalając ze względów bezpieczeństwa na start tej parze z wózkiem 5 minut przed startem głównym. Dystans ukończony w świetnym czasie 1:01:51. Dziewczyny narzekały, że przez pierwsze dwa kilometry prawdziwy bieg nie był możliwy, ze względu na dużą ilość uczestniczek, dopiero potem – gdy stawka zaczynała się coraz bardziej rozciągać – można było przyśpieszyć. To napawa optymizmem, że następne wyniki będą lepsze. No cóż, takie są uroki naprawdę DUŻYCH imprez.
Wiele kobiet dziś w Dublinie realizowało swoje cele i spełniło marzenia, a tego uczucia, jakie towarzyszy po przekroczeniu linii mety, nikt kto nie biega, nie jest w stanie zrozumieć.
A to „śliczności” w środku, to Jagódka – córka Iwony, najwierniejszy kibic mamusi, której towarzyszy na wszystkich biegowych imprezach. Odkąd zaczęła chodzić, przemieszcza się z „prędkością światła”. To pewnie dzięki odpowiednim bucikom. Dobrze, że mama biega, to jest szansa, że zawsze dogoni córeczkę.
2 310 m.: Iwona Wikar (Polish Run Team – Polska) – 1:07:00; (nr 20 350) – rekord życiowy poprawiony o 4 min 10 sek. Po długiej chorobie forma pomału powraca. 1 321 m. Lidia Konojacka (Polska) – 1:00:06 (nr 14 377) – debiut w biegu na 10 km, rekord życiowy. Wszystkich zainteresowanych przystąpieniem do nowo powstałego w Dublinie klubu biegowego Polish Run Team dla Polaków przebywających na emigracji prosimy o kontakt meilowy: polish.run.team@gmail.com A oto pozostałe impresje fotograficzne z imprezy: