Za tydzień kolejna edycja Szczecińskiego Półmaratonu Gryfa. W metodzie Skarżyńskiego zalecam na tydzień przed startem w półmaratonie lub maratonie albo tysiączki (8-10 dla półmaratonu lub 10-12 dla maratonu), albo przetarciowy start na dystansie 10 km (lub na stadionie 10 000 m). Część moich podopiecznych wybrała sprawdzian zamiast monotonnego zaliczania tysiączków.
Nie, nie biegałem, chociaż w najbliższą sobotę będę na półmaratonie w Skarżysku-Kamiennej. Tyle, że w roli gościa, a nie zawodnika. Biegając w przeciwnym kierunku pokrzyczałem trochę na moich podopiecznych, mobilizując ich do maksymalnego wysiłku. Bo wiadomo – większe zmęczenie = wyższa superkompensacja 😉
Krystian, Andrzej (w blokach startowych), Mirek, Piotr oraz (leżący) Leszek gotowi do sprawdzianu…
Przy okazji: tak wyglądały te drzewa z tyłu w… 1979 roku. Ładniej niż dzisiaj 😉 Na zdjęciu – wygrywam (po raz pierwszy ze Zbyszkiem Krzyśkiem) rzutem na taśmę bieg na 1500 m (3:56,8).
Krystian ubiegł 2 km i zszedł z bieżni. Od kilku dni pobolewa go ścięgno Achillesa i nie chciał go „wykończyć” biegnąc „na siłę”. Czy będzie w stanie wystartować za tydzień? Ma kilka dni na leczenie. Obaj mamy nadzieję, że wszystko będzie OK. Andrzej biegnie z tyłu, ale… za chwilę zdubluje kolegów.
Leszek, borykający się od lat z bólem kolana, odpuścił Mirka i Piotra po 6 km. Biegł swoim tempem…
Finiszowe metry Andrzeja…
Mirek (zadowolony) na mecie…
Tuż za nim, też zadowolony, Piotrek…
Leszek zamknął stawkę, ale w zaplanowanym czasie, więc jest przekonany o tym, że jesienią pobiegnie życiówkę w maratonie (3:13). Wszyscy (oprócz Krystiana) zadowoleni. Mi do szczęścia zabrakło na mecie Krystiana 🙁
Ale jakie czasy?
Czasy? Wszyscy – prócz Krystiana – zadowoleni 😉
w jakim tempie trzeba biec tą 10 na maxa czy jakas okreslona prędkość ??/
Z taką największą wytrenowaną prędkością, by sił starczyło na 9 km równego biegu i… finiszowe przyśpieszenie. Tego można się nauczyć – spokojnie, trening czyni mistrza 😉