Mieszkam w Szczecinie już 33 lata, ale po raz pierwszy wybrałem się do stoczni, by być naocznym świadkiem wodowania statku. Dzięki Zbyszkowi Bogdanowiczowi mogłem obejrzeć to niezwykłe wydarzenie z innej perspektywy, z drugiej strony Odry. Za naszymi plecami zwodowany statek w całej (prawie) okazałości.
To widok z Odry w kierunku północnym.
A to na południe. Mgła przesuwa się na północ.
To niebieskie, to burta tylna wodowanego statku, stojącego jeszcze „grzecznie” na pochylni.
PLYCA na pochylni w całej okazałości.
Ruszył! Powoli zmierza w kierunku wody.
Cztery kotwice, które mają wyhamować rozpędzony statek, jak widać, wiszą jeszcze na burcie…
Dwie z nich zostały już zwolnione…
Widać, jak napinają linę hamującą.
Dwie kolejne wpadają do wody…
Statek wytraca prędkość…
Fala, która powstała podczas wodowania o mało nie przelała się przez próg nabrzeża, na którym staliśmy. Zbyszek widząc zbliżające się „tsunami „krzyczał, żebym wskoczył na stojące obok stalowe rusztowanie, ale na szczęście do „zalania” nabrzeża nie doszło. Ponad metrowej fali zabrakło ok. 10 cm.