W imprezie tej wygrałem po raz pierwszy przed… 25 laty, w 1981 roku. „Srebrne wesele” uczciłem startem. Ostatni raz biegłem tu w 1995 roku, gdy spod Urzędu Miejskiego i trasy prowadzącej „opłotkami” Szczecina, przeniosłem ją na Wały Chrobrego i poprowadziłem ulicami centrum miasta, a przy tym włączyłem do programu Dni Morza. Niepowtarzalna atmosfera i… mnóstwo sponsorów było tym, co pozwoliło rozkręcić ten największy – kiedyś – bieg w Szczecinie. Teraz jak było, każdy widział. Mizerota i nieudacznictwo organizacyjne! Wiem, bo sam biegłem!
Zająłem 8. miejsce w klasyfikacji generalnej, zwyciężając w kategorii M 50. Czas 1:17:56. Dziennikarka „Gazety Wyborczej gratulowała mi znakomitego miejsca w tym biegu. Moja nadspodziewanie wysoka lokata nie tyle świadczy jednak o fantastycznej formie, co o… żenująco niskim poziomie sportowym biegu w tym roku! W szanującym się biegu z taką tradycją nie powinienem wejść do dwudziestki! Co ONI zrobili z tą imprezą! A miasto dało IM 40 tysięcy złotych! Przy niecałych 200 startujących wychodzi na to, że koszt udziału jednego zawodnika w tej imprezie „masowej” wyniósł ponad 200 zł. To skandal!!! Wszędzie w Polsce ilość uczestników z roku na rok jest coraz większa, tylko w Szczecinie coraz mniejsza. Biegaczy spoza Szczecina było rekordowo mało. Zadżumione miasto? A błędów i zaniedbań organizacyjnych mógłbym wymienić całą listę. Na taką amatorszczyznę nie stać już miasta! W Szczecinie ustanowiono w roku 1997 aktualny po dziś dzień rekord Polski w biegu na 20 km. Startowała zawsze niemal cała polska czołówka długodystansowców, a reprezentanci innych krajów dzwonili kilka miesięcy wcześniej, by zapewnić sobie udział w szczecińskim biegu. Panie Prezydencie, to bieg będący pod Pańskim patronatem. Czy Pan nie widzi, co ONI z nim zrobili? 40 tysięcy złotych to żaden pieniądz?