Kolejny sprawdzian wytrenowania, tym razem na moim weterańskim koronnym dystansie 10 km. Ten start miał mi pokazać, na co w najbliższych tygodniach muszę zwrócić szczególną uwagą, by za dwa miesiące, podczas Mistrzostw Europy Weteranów, być przygotowanym na medal – w przenośni i dosłownie! I pokazał!
Plan biegu był jasny – sprawdzić formę i wygrać kategorię 50-latków. Na starcie pojawiło się jednak tylu dobrych 50-latków, że przyjąłem taktykę mocnego tempa od samego startu, by zgubić rywali na trasie, bo na finisz na obecnym etapie przygotowań nie mogę jeszcze liczyć. Marian Kapitańczyk (nr 75) i Zdzisław Kazibut (71) jak cienie trzymali się tuż za moimi plecami. Nawet na podbiegach nie mogłem ich urwać. Za to na kilometr przed metą do przodu wyskoczył Kapitańczyk. Nie byłem w stanie dotrzymać mu kroku.
W efekcie to on stanął na najwyższym stopniu podium. Uzyskał 34:10. Ja musiałem zadowolić się drugim miejscem i wynikiem 34:23. Zdzisiek był 8 sekund za mną, więc to kolejny groźny – polski – rywal do medalu. Muszę teraz popracować nad kilkoma elementami, bym na ME to ja był górą! Najważniejsze, że po tej „lekcji” wiem, co i jak robić na kolejnych treningach. Warto było przegrać, by upewnić się co do kierunków dalszej pracy. W formie muszę być 20 lipca, mam więc jeszcze dwa miesiące na przygotowania.
Swoimi uwagami o naszej rywalizacji podzieliłem się z publicznością zgromadzoną na myśliborskim ryneczku. Były też pytania o moją kolejną książkę. Uspokoiłem wszystkich, że praca nad nią jest już na ukończeniu.
W Myśliborzu na 10 km biegła też moja podopieczna – Bogusia Zakrzewska. Wygrała! Tylko Kamilowi Mandukowi nie wyszło. Na dystansie „Myśliborskiej Mili” był dopiero siódmy. I on, i ja mieliśmy nadzieję na lepszy bieg. Ale to dopiero początek sezonu. Forma będzie rosła. I moja, i Bogusi, i Kamila.