Król Zygmunt znów miał kogo podziwiać z wysokości swej kolumny…
…ponad 1600 uczestników półmaratonu w Warszawie to nie robienie kogoś w balona, ale „autentyczny” fakt. Rekordowy!
Rekordziście Polski w maratonie (2:09:23 – 2003) – Grzegorzowi Gajdusowi (jak widać zmienił diametralnie image), życzyłem sukcesu… jego podopiecznych, z którymi zjawił się na imprezie.
Moi byli podopieczni – warszawiacy Adam (z lewej) i Marek. Z przodu Ula – młoda mama, żona Adama. Też biega, chociaż na razie więcej wokół małego Gucia :)))
Mój podopieczny Marek dzieli czas pomiędzy bieganie, „himalaizowanie” i daleeekie podróże. Nieźle to wszystko zgrywa, ale jako spec od muzyki („Europa da się lubić”) potrafi dobierać odpowiednie akordy.
O 11:00 ruszyli…
A to już ostatnie 100 metrów przed metą…
A co – nie mówiłem – zdaje się mówić Piotr, który poprawił „życiówkę” o ponad… 10 minut!!! To się nazywa właściwy trening do sezonu. Ma teraz półmaraton poniżej 1:30!
Sekcja Śmietana poznańskich „Maniaców” także święciła triumfy liczone w minutach!
Ale jak widać Bebej niezbyt uważnie czytał moją książkę. Przecież radzę w niej zawsze – na wszelki wypadek – zaklejać sutki plastrami!
Wioślarze to anioły nie biegacze :)))
Biegajacy dziennikarz „Gazety Wyborczej” – Wojtek Staszewski, także pobił rekord życiowy, a wynik poniżej 1:20 mówi sam za siebie. Do wyniku poniżej 1:10 ledwie 10 minut. Pogadaj z Piotrem – on wie, jak poprawiać się w sezonie o 10 minut 😉