Organizatorzy maratonu berlińskiego oceniają, że przez 3 dni poprzedzające zawody przez halą targową przewija się ponad 100 tys. ludzi. To dla nich na ogromnej powierzchni wystawiło się kilkaset firm oferujących zawodnikom wszystko, czego potrzebują by być coraz lepszym na biegowych trasach i w zdrowiu kontynuować treningi. Po wejściu do hali wita każdego widok słynnej Bramy Brandenburskiej, będącej teraz dla maratończyków symbolem końca ich zmagań i zwycięstwa nad własnymi słabościami.
Na próbę – „Bramę Brandenburską”, z biegaczami na jej szczycie, przekraczają wszyscy, którzy odbierają numery startowe. Po jej drugiej stronie znajdują się bowiem stanowiska biura zawodów, dostępne tylko dla biorących udział w biegu. To jednak miejsce na samym końcu hali, do którego dociera się po kuszącej specjalnymi promocjami drodze pomiędzy stoiskami wielu firm.
Można tam kupić lub zobaczyć wszystko czego potrzebujemy. Ale nie tylko kupić. Można np. zbadać stopę na specjalnych urządzeniach. Na zdjęciu ogromny telebim reklamujący system Footscan firmy adidas, który pozwala przebadać stopę każdego biegacza, pomagając w wyborze odpowiedniego modelu. Chętnych do takiego darmowego badania było oczywiście wielu, ale po odstaniu kilkunastu minut w kolejce upewniłem się, że mam stopę zdrową. 130 000 przebiegniętych już kilometrów, dzięki dobremu obuwiu – oczywiście – nie zniszczyło mi nóg!
Adidas wystawił na targach swój najnowszy model, nazwany number one, czyli numer pierwszy – w domyśle: najlepszy. Złoty kolor łatwo się kojarzy, ale nie kolor, ale najnowsza technika stanowi o jego zaletach. But niemal „naszpikowany” jest… elektroniką. Takie czasy!
Kolejny raz w Berlinie i kolejny raz pogawędka z guru niemieckich biegaczy – Manfredem Steffnym. To wydawca bardzo opiniotwórczego miesięcznika SPIRIDON, będącego studnią wiedzy o tym, „co w biegowej trawie piszczy”. To moja podstawowa lektura każdego miesiąca. Szkoda, że jego brat Herbert, z którym wielokrotnie spotykałem się na maratońskich imprezach, będzie w Berlinie dopiero w sobotę. Z nim też miałbym wiele wspólnych tematów do rozmowy.
Na targach miłe zaskoczenie – spotykam polskich wystawców! Sprzęt biegowy sprzedaje znany wszystkim polskim biegaczom Jacek Bednarek, ale jest też stoisko reklamujące Maraton Warszawski. To z pewnością dobry i kierunek, i miejsce, i czas promocji tego biegu. Dopiero przed tygodniem zakończyła się 27. edycja tego biegu, a już trwają działania promujące jego 28. wydanie. Może za rok przybędzie obcokrajowców na stołecznej trasie? Oby!