Zgrupowanie kadry narodowej triathlonu.
W pierwszym rzędzie od lewej: Marysia Pytel (AKWEDUKT Kielce), trener Jerzy Skarżyński (bieg), Filip Szołowski (AKWEDUKT Kielce), masażysta Marek Duda. W drugim rzędzie: Ewa Bugdoł (GK Oświęcim), Paulina Kotfica (AS Szczecin), Piotr Grzegórzek (IRONMAN Szczecin), Marcin Florek (TRUSO Elbląg), Dominik Szymanowski (AKWEDUKT Kielce), trener Werner Urbański (pływanie – to on był „ojcem sukcesów” m.in. pierwszego polskiego rekordzisty świata i medalisty olimpijskiego – Artura Wojdata). Z tyłu: trener Piotr Netter (koordynator), Ania Grzesiak (DELFIN Kalisz), Mateusz Kowal (Żywiec), Miłosz Kuszczak (TRIATHLON Lubin), Adrian Szczepański (IRONMAN Szczecin). Na zdjęciu brakuje obecnego na zgrupowaniu asa polskich triatlonistów, 5. zawodnika ostatnich Mistrzostw Europy – Marka Jaskółki oraz trenera Henryka Gągoli, będącego na zgrupowaniu w roli „obserwatora”.
Zawodników odwiedził Prezes Polskiego Związku Triathlonu – Krzysztof Piątkowski (pierwszy z lewej), a o zdrowie zawodników pytał i dbał dr Mikołaj Cywoniuk (w środku).
17 lutego zawodnicy biegali test pozwalający określić ich pułap tlenowy. Żeby wyniki były wiarygodne trzeba było przygotować stadion, który był zasypany śniegiem. Za łopaty chwyciła cała kadra szkoleniowa, która odśnieżyła i posypała piaskiem pierwszy tor. Pomagał też oczywiście „obserwator” – trener Gągola (drugi z lewej).
Jako pierwsi na 2-kilometrowe odcinki wyruszyli Filip i Dominik.
Czekali na nich trenerzy, którzy przeprowadzali badania stężenia mleczanów we krwi. Marek Jaskółka (z prawej) miał problemy z zatokami i tylko obserwował zmagania kolegów z dystansem przez okno sąsiadującego ze stadionem budynku.
Dziewczyny biegały później, więc miały czas podopingować kolegom.
W końcu i na nie przyszła pora. Paulina i Marysia „w akcji”
Po teście trzeba było 15 minut potruchtać. Silny mróz sprawił, że wody jeziora były skute mocnym lodem. To okazja, by zobaczyć słynną wałecką wiszącą kładkę z perspektywy… środka jeziora! Tak widzą ją jedynie wioślarze i kajakarze często trenujący w Wałczu.
Po serii treningów Piotr i Marcin pokazali trenerowi Netterowi, że są mocni i nikogo się nie boją.
Marek, jak przystało na wyczynowca w każdym calu, stronił od wszelkich używek, ale od dziewczyn nie uciekał.