Rywalizacja Poznań – Warszawa przybiera na sile. Oba miasta mają jesienią maratony, ale stolica Polski przebijała stolicę Wielkopolski trzema już edycjami półmaratonu. Poznań nie chce być gorszy. Stąd pierwszy wiosenny półmaraton w Grodzie Lecha. Debiut z tysiącem biegaczy na starcie wypadł nieźle, ale znając dyrektora Janusza Rajewskiego i jego „maratońską” ekipę jestem pewien, że druga edycja będzie – zwłaszcza pod względem sportowym – dużo lepsza. Pierwsze koty za płoty…
Czołówka po przebiegnięciu pierwszego kilometra.
A to czołówka kobiet. Na jej przedzie – z nr. 5331 – w roli „zająca”, nie kto inny jak niesamowity Władimir „Wowa” KOTOW.
Białorusin Kotow jako 22-latek wywalczył dla Rosji czwarte miejsce w maratonie na moskiewskich igrzyskach. W latach 90. mieszkał w Polsce, ale przed siedmiu już laty wyjechał do Republiki Południowej Afryki. Zdobywa światowe laury na ultradystansach. Wygrał już kilkakrotnie m.in. znany Comrades Marathon. Ma teraz 50 lat, ale ciągle liczy się w stawce ultamaratończyków. W dobrze mu znanych Karkonoszach szykuje się teraz do kolejnego sezonu. Powodzenia WOWA! :)))
Z nr. 4018 biegnie mój weterański rywal – Marian KAPITAŃCZYK, a tuż za nim „macher” poznańskich MANIACÓW – Artur KUJAWIŃSKI.
Na Malcie spotkałem trenera Wernera URBAŃSKIEGO z żoną, z którym wspólpracowaliśmy z kadrą polskich triatlonistów. Ja szkoliłem ich na lądzie, a Werner w wodzie 😉
Gosia SOBAŃSKA z mężem i córkami z uwagą obserwowały rywalizację – zwłaszcza kobiet.
Najmłodsza z polskiej czołówki biegaczek – Karolina JARZYŃSKA, uzyskała na dość trudnej poznańskiej trasie znakomity wynik – 1:12:33, bijąc o ponad minutę rekord życiowy. Czy to oznacza, może nawet w tym sezonie, poprawienie przez nią rekordu Polski na tym dystansie, do którego brakuje jej teraz zaledwie 48 sekund?
Zwycięzca biegu – Kenijczyk Nathan SOIMO, odwiedził moje stoisko wraz ze swym polskim menedżerem – Sywestrem NIEBUDKIEM.