Rok 1989, czyli 20 lat temu – po nieudanej kwalifikacji olimpijskiej do Seulu – był rokiem „obcinania kuponów” z mojej maratońskiej formy. Wystartowałem wtedy na tym dystansie aż 6-krotnie, co było początkiem końca mojej wyczynowej kariery. Oto trzeci z nich. Byłem do biegu dobrze przygotowany. Trenowałem w majowym upale i nawet nie przypuszczałem, że biegnąc w czerwcu wpadnę na metę wyziębnięty, jak podczas listopadowej słoty. To był horror!