Kosmiczny katowicki „Spodek” znów miał gościć biegaczy. Tym razem – po raz pierwszy – maratończyków.
Obok „Spodka” była meta, ale linię startu usytuowano w Chorzowie, tuż przy Stadionie Śląskim. Miałem więc okazję – po raz pierwszy – obejrzeć od środka ten słynny obiekt. Na zdjęciu stoję z jednym z faworytów maratonu – gryfinianinem Jarkiem Janickim, jednym z najlepszych na świecie ultramaratończyków. Za 3 tygodnie walczy w RPA w słynnym Comrades Marathon, a ten start chce potraktować jako mocny sprawdzian formy.
Krzysiek Bartkiewicz i Jarek Janicki to najmocniejsi Polacy w stawce maratończyków.
Z Gabą – mamą Jakuba i Jasia 😉
Agnieszka po Dębnie tylko kibicowała biegaczom, a Leszek jechał przed czołówką, prowadząc samochód z zegarem.
Mój dawny rywal z biegowych tras – Mirek Gołębiewski, nadal w wysokiej formie. Tym razem zaplanował start w półmaratonie, „popędzając” do zwycięstwa swego podopiecznego, który miał go wygrać.
Z zawodnikiem z nr. 117 rozmawiałem w przeddzień zawodów. To Ślązak, który przyleciał specjalnie na ten maraton ze Szkocji, gdzie teraz mieszka! Ech, Ci Ślunzacy 😉
Plan wykonany w stu procentach – Mirek drugi, a jego podopieczny pierwszy 🙂