3 942 uczestników półmaratonu na mecie, to wynik rekordowy w historii tej konkurencji w Polsce. Jak ja pobiegłem w tym rekordowym tłumie? Plan wykonałem z 45-sekundową nawiązką. Czas 1:17:15 był trochę lepszy od oczekiwań, gdyż pogoda była wyjątkowo sprzyjająca, trasa bardzo szybka (mimo zmian w porównaniu do trasy ubiegłorocznej, gdzie nie było trudnego podbiegu ulicą Sanguszki!), ale najważniejsze, że biegłem… na dopingu 😉 To kibicom zawdzięczam tę „nadróbkę”, bo gdy co kilkaset metrów słyszy się z boku: „Brawo Panie Jurku””, albo „Panie Skarżyński, gazu!” – nogi automatycznie dostają przyśpieszenia. Mam nadzieję, że nie zostanę zdyskwalifikowany :))) Ten wynik dał mi 45. miejsce na mecie, w tym pierwsze w kategorii 50-latków (czapki z głów przed… 60-latkiem Antkiem Cichończukiem, który był ponad półtorej minuty lepszy ode mnie!) oraz zwycięstwo w klasyfikacji dziennikarzy.
Przy okazji biegu spotkałem się z zaproszonym na tę imprezę z USA moim trenerskim adwersarzem – Jeffem Galloway’em, który – w odróżnieniu ode mnie – lansuje metodę pokonywania dystansu maratońskiego marszobiegiem. Miły człowiek, ale… ja nadal uważam, że maratończykiem może się nazwać tylko ten biegacz, który pokona go w całości biegiem. Cóż – co kraj, to obyczaj 😉
W sobotę przeprowadziłem pokaz mojej wersji rozgrzewki przedstartowej. Zapewniam, że pomaga w uzyskiwaniu rekordowych wyników, a bez niej zawody są tylko „normalnym” treningiem!
Z Tungiem z ERY RUNNING TEAMU.
Senator Ireneusz Niewiarowski miał w planie pobiec po rekord życiowy. Ostatecznie zabrakło mu ledwie 25 sekund. Gdyby nie trudny podbieg na ul. Sanguszki, pewnie by to zrealizował. W Dębnie też będzie walczył o rekord. Czy połamie tam 3:29:00? Obaj wierzymy, że to osiagnie!
Gosia Sobańska na końcowych metrach biegu.
Tomasz Lipiec ucieka przed goniącym go Antkiem Cichończukiem.
Cóż – wyglądam za metą duuużo gorzej, niż się fizycznie czułem 😉
Z Grzegorzem Gęsikiem z Powerade – sponsorem biegu.
Z żoną i z kolegą z okresu studenckiego biegania – Andrzejem Wesołowskim z poznańskiego AZS. Dodam, że Andrzej ostatnio biega już zdecydowanie mniej, niż kiedyś ;)))
Dekoracja 50-latków. Wygrałem!
Dekoracja najlepszych dziennikarzy. Wygrałem przed Wojtkiem „Szkieletem” Staszewskim. Z lewej dyrektor biegu – Marek Tronina.
Z Tomkiem Kardyńskim (tym od składu „Maratonu”) i jego małym Maćkiem. Tomek jesienią pobiegnie maraton w 2:50. Takie mamy założenie po tym półmaratonie!
Z mistrzem nad mistrzami – Antkiem Cichończukiem. Wygrywa od kilku lat wszystko, co jest do wygrania.
Dołączył do nas Mateusz Golonka z Gorlic. Mam nadzieję, że podąży naszym szlakiem i osiągnie kiedyś tyle, ile my obaj razem wzięci. Trzymam kciuki za Ciebie – Mateuszu!
A na koniec jeszcze fotka pożegnalna z Jeffem Galloway’em. Powiedział, że jest pod wrażeniem mego wyniku. Cóż odpowiedzieć – chyba tylko to, że przebiegłem cały dystans. Ani razu nie przeszedłem do marszu – stąd taki wynik, Jeff ;))) Dziękuję za zdjęcia: firmie TIMEX, portalowi maratonczyk.pl, Sławkowi Szymków, Bartkowi Różyckiemu i Mateuszowi Golonce.