Doczekała się Zielona Góra połówki. Znana z perfekcyjnie organizowanych imprez na bieżni stadionu przy ul. Sulechowskiej (tam w 1973 roku w Lubuskiej Olimpiadzie Młodzieży zaliczyłem swój pierwszy start na bieżni poza Świebodzinem), znana z biegu winobraniowego na 10 km, od tego roku znana także z półmaratonu. Kiedy maraton? Pewnie wcześniej, niż w Szczecinie! 😉
Hasłem biegu było „Biegam-Pomagam”, gdyż miał on charakter charytatywny. Trasa wymagająca – bardzo zróżnicowana, zarówno pod względem konfiguracji terenu (zbiegi i podbiegi, ale dlatego właśnie Zielona Góra nazywa się Zielona Góra, gdyż na zielonych górkach jest położona – jak Rzym), jak i podłoża (odcinek drogi szutrowej w końcówce drugiej pętli). Wprawdzie sporo biegaczy chwaliło się za metą rekordami życiowymi, ale to tylko dowód na to, że albo debiutowali, albo… mają pewną życiówkę podczas kolejnego biegu – na płaskiej trasie 1-3 minuty szybciej są niemal pewne.
Jestem totalnie wyluzowany, gdyż w tym roku nie walczę o podium. Biegam dla przyjemności, często z aparatem w ręku, by fotografować zawody „od środka”.
W środku lekarz z podświebodzińskiego Ciborza Marek Gieruszyński (nr 163). Pozdrawiam p. Marku 🙂
Wśród kibiców zawodów nie zabrakło animatora zielonogórskiej lekkiej atletyki, członka zarządu PZLA Andrzeja Szczęsnego (z prawej).
Z górki tu było, więc puściłem nogi. Rozpędziłem się! Aż mi włosy podwiało do góry!
Kątem oka zauważyłem znak informujący o radarze…
…a za moment także ów radar, ale…
Nagle coś błysnęło i… po dwóch tygodniach dostałem pocztą od zielonogórskiej policji to pamiątkowe zdjęcie wraz z… mandatem (300 zł) za przekroczenie prędkości (biegłem 2:50/km, gdy ograniczenie dla biegaczy wynosiło 3:00).
Jak oni mnie poznali? Numeru startowego przecież nie widać, a twarz taka, że sam się ledwie na tym zdjęciu poznaję. Może po reklamach na koszulce? :)))
To oni włożyli serce i… wyłożyli pieniądze, by – z pomocą innych sponsorów – zorganizować ten bieg: właściciele sklepu sportowego RunPlanet w Zielonej Górze i Wrocławiu – pp. Gosia i Łukasz.