Nieczęsto zdarza się maratończykom kończyć bieg „po czerwonym dywanie”, a taką atrakcję zafundowali im organizatorzy łódzkiego maratonu w hali ATLAS Areny. Inną atrakcją były aż trzy Fordy Ka – dla zwycięzców biegu (kobiety i mężczyzny – bez limitów czasowych!) oraz losowany – dla uczestnika albo kibica tej imprezy.
Wszystkie trzy rozeszły się jak ciepłe bułeczki: Agnieszce GORTEL-MACIUK wystarczyło tylko 2:36:02, by rozgromić swe rywalki, Etiopczyk Tola BANE musiał wykręcić dobre 2:11:29, a trzeciego zgarnął łódzki kibic biegania. Radość wielka. Wiem, bo sam w przeszłości wygrałem Forda (Fiestę), że o Maluchu wspomnę tylko mimochodem 😉
Tak, to był naprawdę wyjątkowy maraton,nie tylko dla zwycięzców, ale i dla mnie. Po raz drugi byłam zającem, tym razem na czas 4:30. Grupa kilku osób, która z nami dotrwała do mety, nie szczędziła słów pochwały dla nas „prowadzących” (tu biegłam z Tomkiem Korzeniowskim w tej roli). Żaden finisz mnie tak nie ucieszył, jak właśnie ten w roli pacemaekera. Wielu w naszej grupie biegło maraton po raz pierwszy, osiągnawszy zamierzony cel. Pragnę zauważyć, Panie Jurku, że międzyczasy, którymi kierowałam się podczas maratonu, są międzyczasami z Pana publikacji książkowych. Dziękuję i pozdrawiam. Izabella Moskal
Panie Jerzy, dziękujemy za zdjęcia Spartan i sympatyczną rozmowę w biurze zawodów. Pozdrawiamy Pana serdecznie i do zobaczenia na innej imprezie – Spartanie Dzieciom