W planie OWB1 13 km + siła biegowa. O godz. 9:00 w Szczecinie temperatura wynosiła ok. -12 st. (termometr zewnętrzny w samochodzie pokazywał wprawdzie temp. -15 st. C, ale sądzę, że było to małe „oszustwo” spowodowane jazdą). Było bezwietrznie, więc odczuwanie zimna nie było niczym potęgowane. Ba, świecące od rana słoneczko sprawiało wrażenie, że jest cieplej, niż się wydawało.
Grzegorz – po grudniowej operacji łąkotki powoli wprowadza się do biegania.
Rysiek (ur. 1960) – z rekordami życiowymi z ub. roku 44:52 na 10 km i 1:45:28 w półmaratonie w tym sezonie planuje progresje wynikowe, a w maratonie pokonanie bariery 3:30. Biega teraz WB2 po ok. 4:50/km, więc plany są realne.
Andrzej (ur. 1951) – po ubiegłorocznym słabszym sezonie wraca do formy. Niedawno regularnie łamał jeszcze 3 godziny, ale po przekroczeniu 60-tki raczej jest to już bariera nieosiągalna. Chciałbym się mylić 😉
Mirek (ur. 1962) – w tym roku wchodzi do kategorii M 50. Będzie o nim słychać. Ma w tym roku szansę na pokonanie bariery 3 godzin. Byle zdrowie nie szwankowało.
Po ubiegłorocznym medalowym sezonie w kategorii M 55 być może powalczę w tym sezonie w ME Wet. na bieżni.
Ciekawostka: mimo kilkunastostopniowego mrozu jestem ubrany IDENTYCZNIE jak podczas biegania WB w grudniu, przy temperaturze +8 st. C (patrz zdjęcie poniżej). „Problemy” były na pierwszych dwóch kilometrach, ale gdy organizm lekko się dogrzał wszystko było komfortowo. A koledzy narzekali, że ubrali się… zbyt ciepło.
Jak się ubieram? U góry: koszulka z długim rękawem, na niej bluza i lekka (!) kurteczka. U dołu: spodenki, krótkie rajstopy (do kolan) i długie (zimowe) rajstopy. Jeżeli wszystkie te elementy są wykonane z termoaktywnych materiałów, a moja odzież firmy MIZUNO wykorzystuje termoaktywny system BREATH TERMO, który pod wpływem potu… wydziela ciepło, to żaden mróz mi nie groźny. Komfortowo biega mi się (w tej samej odzieży!) zarówno podczas dużego mrozu, jak i podczas chłodów (poniżej +10 st. C).
To zdjęcie z grudniowej WB – mam dokładnie tę samą odzież:
Marian (ur. 1957) – kilka lat temu problemy (operacja łąkotki), ale w ub. roku powrót do dobrej dyspozycji. W tym roku wkracza do kategorii M 55, ale życiówka 2:52:19 (z 1995 roku z Rotterdamu)… może się czuć zagrożona.
Plany startowe i wynikowe wiosenne:
15 km (Kołobrzeg) – poniżej 60:00
półmaraton (Poznań) – 1:27-1:28
Leszek (ur. 1968) – w listopadzie miał operację (tak, tak – łąkotki!), ale wraca na biegowe trasy.
Bogdan (ur. 1956). Chciałby poprawić w tym sezonie rekord życiowy w maratonie, który ustanowił
w Warszawie w 2008 r. (3:48:14). Plan minimum to czas w przedziale 3:50-3:59. Pierwszy maraton w tym roku
biegnie 15 kwietnia w Paryżu.
Andrzej (ur. 1978) – to jego drugi sezon biegowy po latach przerwy. O ile obowiązki pozwolą trenować systematycznie (jest jeszcze rodzina i praca nad doktoratem) ma szansę zaskoczyć samego siebie. 3:00 w maratonie jest w jego zasięgu, raczej jesienią.
Robert – po dłuższej jesiennej przerwie dopiero zaczyna treningi. Miał w planie kros aktywny. Plan na ten sezon – 3:30-3:20 w maratonie.
Marcin – plan na ten sezon: złamać 3:30. Wszystko jest na dobrej drodze 🙂
A poniżej zdjęcie z 11 lutego. Też zrobione podczas kilkunastostopniowego mrozu.
Radek – biega z nami już drugi sezon, ale dopiero teraz zamierza startować w zawodach. Rekordy życiowe ma więc pewne. Byle… zgłosił się do imprezy i dobiegł do mety 😉
A to ciąg dalszy treningu:
Piotr dołączył do nas przy ul. Podbórzańskiej. To doświadczony maratończyk z rekordem życiowym 3:14:14 (z roku 2008). Biega teraz tylko 4 razy tygodniowo, więc poprzeczkę na ten sezon zawiesił sobie na wysokości 3:20.
Trzymam kciuki za wszystkich 🙂
Wsszyscy starsi odemnie, a czasy dużo leprsze… 🙁