Jakoś nie miałem dzisiaj ochoty na samotne „ostre” bieganie. A że akurat na Arkonce odbywał się kolejny bieg z cyklu Grand Prix, więc wystartowałem. 6. miejsce i czas 19:06. To prawie pół minuty wolniej, niż w połowie marca, ale wtedy trenowałem 5 razy w tygodniu, a teraz ledwie 3-4. Bez pracy nie ma kołaczy 🙂
Andrzej po latach przerwy wrócił do biegania. Trafił pod moje skrzydła 😉
Rozwija się, więc… bójmy się. Za rok będzie tu w czołówce.
Z Jackiem Dąbrowskim wygrałem w marcu o kilka sekund. Teraz on wyprzedził mnie o kilkanaście.
Garmin 305 króluje (jeszcze) na nadgarstkach biegaczy.