To już 5. edycja „Złotej Setki”, zwanej też „Biegiem ku wolności”, bo jego uczestnikami są skazani z Zakładu Karnego w Rawiczu. Dzięki dużemu zaangażowaniu Jurka GÓRSKIEGO, który mieszka w pobliskim Głogowie, udało się wskrzesić bieg, którego sława rozniosła się nie tylko wśród wszystkich więzień w Polsce, ale głośno o nim także w ogólnopolskich mediach.
Siłownia – to był dotąd synonim aktywności fizycznej skazanych w polskich więzieniach. A dlaczego nie bieg?! Wszak endorfiny działają zdrowiej niż testosteron! Widzą to wychowawcy Zakładów Karnych, którzy „walczą” o umożliwienie „treningów” biegowych dla skazanych.
W Rawiczu jest spacerniak baaardzo długi – jak na standardy polskich zakładów karnych – bo aż 145-metrowy, ale nie jest on wykorzystywany na co dzień, a tylko „od święta”. Zwykle wystarczyć musi 80-metrowy. To nie przeszkadza skazanym, którzy „kręcą” na nim półtoragodzinne rozbiegania!!! Aż trudno uwierzyć, że najlepsi biegacze potrafią przygotować się do półmaratonu na poziom ok. 1:22-1:25.
Uff, próbowałem z nimi biegać, ale… to nie dla mnie! Zawrót głowy i szybkie zmęczenie stóp od biegu ciągle w zakręcie – do tego trzeba się przyzwyczaić. Ja bywałem tam zbyt krótko, by wczuć się w ten specyficzny typ biegania.
Jak zawody, to i Biuro Zawodów, bo trzeba przecież odebrać numery i pakiety startowe.
Przed biegiem trochę skrócona rozgrzewka pod moim okiem…
…a potem na start. Przed uczestnikami 100 okrążeń pętli o długości 211 metrów wytyczonej na potrzeby imprezy wokół więziennych magazynów – w sumie półmaraton.
Na starcie 35 skazanych i dwie osoby „wolne”.
Gdy skazani pokonywali kolejne okrążenia „swego” biegu, po drugiej stronie muru, na wolności, też biegano – 5 km, 10 km i półmaraton – do wyboru, dla każdego coś miłego. Z Jurkiem Górskim kibicowaliśmy i jednym, i drugim…
Wśród uczestników biegu na wolności było 5 skazanych, którzy dostali przepustkę, by wziąć udział w tym biegu po drugiej stronie muru.
Ten rok temu biegł „tam”, dzisiaj „tu”. Cóż, po zakończeniu wróci znów na drugą stronę. Ale, gdy opuści więzienne mury będzie nadal biegał – zapewniał.
Wracamy do biegnących po drugiej stronie muru…
Miałem teraz okazję obejrzeć kronikę imprezy…
Ooo – i okładki moich książek trafiły „pod strzechy” – he, he – może jednak celniej będzie napisać… za kratki 🙂
A oni jeszcze biegną…
Strzeżonego Pan Bóg strzeże – powiadają. Skazanych strzegli na każdym kroku.
W pracy był i ten owczarek niemiecki. Prawie tak ładny jak mój Joker, nieprawdaż? 😉
Pierwszy na linii mety…
Po biegu najprzyjemniejsza część imprezy – dekoracje. Nagrody wykonali sami skazani. Widać, że wyobraźnia ich nie opuściła – są baaardzo oryginalne. Do tego pierwsza dziesiątka zakwalifikowała się do reprezentacji ZK na przyszłoroczny 24-godzinny bieg sztafetowy. O bieganiu „po długich prostych” marzą po nocach, bo krążenie po spacerniakach jest strasznie nudne. Rawickie planty jako pętla biegowa jest ich marzeniem.
Uścisk dłoni komendanta ZK i wiceburmistrza Rawicza – cenniejszy niż medal 😉
Wspólne zdjęcie z uczestnikami biegu.
Zmęczony ale zadowolony Jurek GÓRSKI udziela wywiadu dla TVN…
I ja – oprócz wrażeń – wróciłem do Szczecina z pamiątką z ZK Rawicz – otrzymałem mój portret narysowany ołówkiem przez biegającego skazanego (biegł z numerem 014). To kopia zdjęcia z mojego rekordowego biegu w Dębnie w 1986 roku. Już wisi w moim gabinecie przypominając teraz oba biegi – i ten w Dębnie, i ten w Rawiczu 😉
Za rok 6. edycja.
Brawo Jerzy! Super idea do resocjalizacji dla „pensjonariuszy”-tak trzymać! Pozdrawia Maratończyk z Susza.
Dzięki za biegi organizowane w ZK Rawicz,dzięki temu dalej kontynuuje ten sport.Pozdrawiam!
A tak apropo to serdeczne pozdrowienia dla Pana Jerzego i dziękuje za te godziny które nam Pan poświęcił.Pozdrawiam pierwszy zwycięzca Złotej 100
Dobra sciema Oni wszyscy dobrze grają. Kazdy sposób dobry jest na opuszczenie celi. Pamietajcie !!!! W ZK zadnej resocjalizacji nie ma. w szystkie te biegi i inne formy rozrywki dla osadzonych to chore wymysły niespełnionych dzialaczy którym teraz sie wydaje ,ze sa lepsi od innych. Najbardziej żałosne widowisko jakie oglądam przez lata. Wygłodzeni osadzeni trenuja na spacerniaku, bo przeciez nikt ich nie dokarmia,a potem biegi i zawody .jest to tak chore i wypaczone że szkoda pisac. Ale najważniejsze ,ze Dyrekcja zbiera pochwały a pseudo więzienni psycholodzy zbierają poklask z ztytułu pseudoresocjalizacji.
Stachu w dupie byłeś i gòwno widziałeś oraz gòwno wiesz , więc zamknij swój ryj ,bo bieg który tam jest organizowany daje wielu osadzonym motywację do zmiany swojego stylu życia.Masz wtedy czas i motywację do działania nad dalszym swoim życiem oraz spojrzenia z dystansu na to kim byłeś , jesteś a które m możesz być.Wiec nie komentuj bo gòwno możesz wiedzieć.