12. edycję krakowskiego maratonu ukończyło ponad 4 i pół tysiąca biegaczek i biegaczy, dzięki czemu po Maratonie Warszawskim i Maratonie Poznań znalazł się on na 3. miejscu pod względem wielkości w Polsce.
Duży może więcej? Niekoniecznie. Rekord frekwencji nie przełożył się bowiem na rekordowo szybkie bieganie. Bo chociaż rekordów życiowych padło na pewno parę tysięcy (!), to zwycięzcy tak wolno jeszcze nie biegali. Ledwie 2:19:08 Patryka Niangero z Tanzanii i 3:03:15 Emilii Zielińskiej są dowodem na to, że organizatorom (chyba) nie zależało na wysokim poziomie sportowym. I żadnym usprawiedliwieniem tak słabych wyników nie jest dość silny wiatr przeszkadzający biegaczom na trasie od Nowej Huty. Pacemakerzy TAK – dla amatorów, pacemakerzy NIE – dla elity. Cóż – można i tak 😉
Oto fotorelacja ze startu:
Mnie cieszyły rekordy moich podopiecznych, zwłaszcza tych z ekipy PKO Banku Polskiego, którzy pobiegną z Maciejem Kurzajewskim – walczącym o Maratońską Koronę Ziemi – ale równie emocjonalnie podchodzący do swoich „osobistych” pojedynków w zdobywaniu Korony Maratonów PKO Banku Polskiego.
CDN – fotorelacja z trasy (po rundzie wokół krakowskich Błoni) w cz. 2.