Blog

Nowa życiówka – tętno spoczynkowe 32 ud./minutę

Żylaki miałem od zawsze – po rodzicach. Pamiętam, jak na jednym ze swoich pierwszych obozów kadry narodowej – w 1983 roku w Drzonkowie – Andrzej Sajkowski zobaczył go na mojej lewej łydce i powiedział: Oj, Jurek – z takim żylakiem to ty nie pobiegasz! Mylił się – to był dopiero początek mego zawodowego biegania. Przede mną była seria rekordów życiowych na wszystkich dystansach – od 1500 m do maratonu. Mimo groźnie wyglądającego żylaka na wierzchu lewej łydki. Przebiegałem z nim całe lata bez problemów.

W 2002 roku – 10 lat po zakończeniu wyczynu – poszedłem do mego znajomego, znakomitego szczecińskiego chirurga Marka Ostrowskiego, by ocenił mój żylak. Obejrzał go dokładnie i spytał, czy mam z nim jakieś kłopoty. Żadnych – odpowiedziałem. No to po co chcesz go ruszać? – zapytał. Więc został.

 

W 2008 roku „coś” się zaczęło z nim dziać. Dość wyraźnie się wydłużył i pogrubiał. Trochę się wystraszyłem i ponownie zapukałem do drzwi gabinetu Marka. Zlecił wykonać badanie dopplerowskie – takie żylakowe USG. Wyniki okazały się pozytywne, zastawki działały prawidłowo, układ żył był wydolny, więc decyzja o jego usunięciu mogła być podyktowana tylko względami estetycznymi a nie zdrowotnymi.  Zrezygnowałem z operacji.

W ub. roku – w czasie przygotowań do sezonu 2012, których celem był medal ME Weteranów – wszystko przebiegało bez żadnych zakłóceń. Problem pojawił się w marcu na Maniackiej Dziesiątce, podczas której silny skurcz… prawej łydki spowodował, że zrezygnowałem z kontynuowania biegu. Dwa tygodnie biegałem spokojnie, ale – czasami – skurcze nadal się pojawiały. Znów zrobiłem badanie dopplerowskie, tym razem obu nóg. Okazało się, że mam niewydolne ujście prawej żyły odpiszczelowej, a jej pień jest poszerzony na całym przebiegu do 7 mm. Na operację wtedy nie chciałem iść, bo przecież miałem w planie mistrzostwa. Biegałem dalej, ale zmniejszyłem objętość treningową do minimum (tylko 3-4 treningi w tygodniu zamiast planowanych 5-6), łudząc się nadzieją, że noga nie „wysiądzie” przed mistrzostwami.  Skurcze już się nie pojawiały, ale czułem w łydce lekkie „ćmienie”. We Francji osiągnąłem plan minimum – zapowiadany medal (brązowy) w półmaratonie (1:17:21) i czwarte miejsce na 10 km (35:19). Potem – we wrześniu – w Krynicy-Zdroju, podczas Festiwalu Biegowego, zostałem mistrzem Polski 55-latków na 10 km (34:59 – ale trasa prowadziła cały czas w dół, więc wynik jest trochę zniekształcony!). Dopiero wtedy zdecydowałem się na operację usunięcia żylaka. Nie tego widoczniejszego na lewej łydce, bo działał bez problemów, ale tego niewydolnego prawego.

Termin zabiegu wyznaczono na 17 lutego 2012 roku. Dzień wcześniej przyjęcie do szpitala i badania. Morfologii nie miałem lepszej w okresie biegania zawodowego, a cukier – mimo dwukrotnej w ciągu dnia porcji ciasta lub słodyczy – marzenie: 94.

Zabieg bez bólu i bez komplikacji. Ciekawostką jest fakt, że podczas szpitalnego leżenia pooperacyjnego podłączono mnie do aparatury monitorującej m.in. tętno i ciśnienie. Mój „rekord życiowy” najniższego zaobserwowanego tętna wynosił do tej pory 36 (w 1988 roku). Tu – w pozycji leżącej, rzecz jasna  – zauważyłem na monitorze wartość… 32! Nie udało mi się jednak tego ani razu sfotografować, gdyż lekki ruch ręką powodował, że tętno podskakiwało do 33-35. Mam zdjęcie z tętnem 33. Też fajne 😉

Teraz przechodzę okres pooperacyjny. Codzienne bandażowanie na cały dzień, a po dwóch tygodniach już tylko na okres dzienny, w nocy bez bandażu. O bieganiu na razie nie myślę, przyjdzie na to czas. Może za 2-3 tygodnie? Nic na siłę.

 

 


 

17 Komentarzy “Nowa życiówka – tętno spoczynkowe 32 ud./minutę

  1. Witam serdecznie!
    Zyczę szybkiego powrotu do pelnego zdrowia. Myślę że niebawem gdzieś na trasie Police – Szczecin wpadniemy na siebie. Pozdrawiam.
    Kuzyn Zbyszek

  2. Witam Jurku !

    Jurku na zdjęciu wyszedłeś jak zawsze okazale, monitor który sfotografowałeś też niezły kawał sprzętu.
    Mam propozycję, może teraz zrób zdjęcie jakiejś fajnej pielęgniarce która dba o Ciebie ?

    Wszystkiego dobrego,dobrego humoru, powrotu do zdrowia, a kiedy zdecydujesz się to i na trasy biegowe.

    Serdecznie pozdrawiam

    jacek_legniczanin

  3. Zyczę powrotu do pełnej sprawności.
    W maju planuje przyjazd do Szczecina.Może będzie okazja spotkać się z toba.Kolczaty

  4. Dziękuję wszystkim za życzenia powrotu do zdrowia. Wszystko wskazuje na to, że za 2 tygodnie wrócę do (lekkiego) biegania. A potem od wysokiej formy dzielą mnie 3-4 miesiące treningów 🙂

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

You may use these HTML tags and attributes:

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>