Przed startem ze Zbyszkiem Kalinowskim z Polic i z Robertem Krzakiem z Gliwic. Chociaż jestem uśmiechnięty, to wewnątrz targała mną niepewność, czy moja kontuzjowana łydka wytrzyma trudy biegu. Zakładałem trzy warianty: 1) zejdę natychmiast, gdy poczuję ból w łydce, 2) przebiegnę „testowo” 10 km, 3) przebiegnę cały półmaraton, gdyby po kontuzji nie było śladu. Ostatecznie zrealizowałem wariant 2. Biegnąc razem z Robertem do 10 km (36:37), zszedłem z trasy, gdyż czułem jednak „ćmienie” w łydce, a nie chciałem jej „załatwić na amen” przed majowymi Mistrzostwami Europy. Kilka dni przerwy od biegania powinny w końcu wyleczyć łydkę i… będzie dobrze 🙂 CDN…
Witam Jurku!
Przed wszystkim mądra decyzja. Brawo! Rozsądek wziął górę.
Nie ma się co dziwić przeciez Jesteś Góru biegaczy, to dla nas dobry przykład.
Fajny czas na 10km. brawo, brawo , gratulacje!!