Nie ma radości na naszych twarzach, mimo drugiego miejsca. Bo nie tak miało być. Plany przedstartowe zakładały pokonanie bariery 2:35:00 (miejsce nie było istotne), ale przy tak silnym wietrze (i braku wsparcia w postaci grupki pecemakerów) było to zadanie nieosiągalne. Już po 10 km trzeba było je zweryfikować – walczyć o zwycięstwo (Agnieszka biegła wtedy na czwartym miejscu – za dwiema Etiopkami i Rosjanką). Było blisko, gdyż po wyprzedzeniu do półmetka jednej z Etiopek i Rosjanki, na 30 km brakowało jej już do prowadzącej ledwie około minuty. Niestety, na Błoniach silny wiatr odebrał jej resztki sił i ochotę do walki, więc pozostało utrzymać drugie miejsce.
Czas 2:39:15 ani Agnieszki, ani mnie nie zadowala, ale… jesienią w Berlinie będzie lepiej. Duuużo lepiej. Przynajmniej czasowo, bo wygrać raczej nie da rady 😉