W Łodzi połączono maraton z półmaratonem i biegiem „strażackim” na 10 km. Razem „uzbierało” się ponad 800 biegaczy, ale maraton ukończyło tylko niewiele ponad 200. Mało, jak na tak ogromne miasto! Trzeba „coś” poprawić, żeby zachęcić innych do startu. Może za rok będzie już duuużo lepiej. Oby!
Były wicepremier i minister finansów – Grzegorz Kołodko, od lat biega maratony. Ciekawe, że zawsze biegał w innym mieście. Dopiero teraz, podczas swego jubileuszowego 25. startu, po raz pierwszy zrobił odstępstwo od tej zasady. Pojawił się ponownie w Łodzi, na mBank Maratonie. Ma już moje obie poprzednie książki (w zamian przysłał mi swoje dwie ostatnie – z dedykacjami, oczywiście), a teraz zapragnął mieć kolejną. Będę czekał na Pana najnowszą publikację – Panie Premierze 😉
mBank Maraton Łódź to praktycznie 3 biegi. W tym na 10,5 km wystartowała strażacka ekipa ze Szczecina. Przywieźć „Srebrny Toporek” szczecińskiemu komendantowi to było jednak marzenie zbyt odważne jak na ten rok. Na razie dostali zadanie powalczyć, by rozeznać się w konkurencji. Sylwia, która nie jest… strażaczką :))) towarzyszyła tej ekipie także na trasie biegu.
Moim faworytem był Artur Osman (rek. życ. 2:11:46) – z nr. 2. Groźnie wyglądający Kenijczyk miał być „zającem” biegnącym tylko połowę dystansu, z zadaniem poprowadzenia elity na wynik końcowy w granicach 2:16
O 9:00 ruszyli…
Na półmetku pierwszy był oczywiście Kenijczyk. Dziwne, że praktycznie od startu dyktował swoje tempo, zupełnie nie zwracając uwagi na biegaczy, którym miał pomagać! Na półmetku (ok. 1:07:15) zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami – zszedł z trasy. Chyba jego angielski (bo na pewno nie polski) nie był wystarczająco dobry, by zrozumieć zasady jego uczestnictwa w tym biegu. A może zawinił… angielski organizatorów? 🙂 Praktycznie szkoda było wydatków związanych z jego zaproszeniem.
Dopiero po upływie prawie 1,5 minuty na półmetku pojawili się prowadzący stawkę Osman i Ukrainiec Starodupcew. Ten drugi był drugi przed trzema tygodniami we Wrocławiu, więc większe szanse na końcowy sukces dawałem mojemu faworytowi – Osmanowi.
Szczecińska ekipa na mecie „Srebrnego Toporka”. Wyszło im bardzo dobrze! Sylwia była druga wśród kobiet open, a Paweł trzeci wśród strażaków. Gratulacje!!!
Premier Kołodko, zmęczony, ale baaardzo zadowolony ze swego jubileuszowego występu, w rozmowie na mecie z prezesem Sławomirem Lachowskim – twórcą mBanku, który z nadmiaru zajęć i braku czasu na odpowiednie przygotowania, w tym roku wystartował tylko w półmaratonie.
Artur wygrał ostatecznie bieg (2:20:31), ale dramat wisiał na włosku. Starodupcew był za nim ledwie 6 sekund i gdyby meta była kilkadziesiąt metrów dalej pewnie to on byłby zwycięzcą. Powód? Artur po raz pierwszy zasmakował żelków energetycznych na trasie biegu. Nigdy wcześniej, także na treningach, jego żołądek nie miał z nimi do czynienia. Efektem były – w moich książkach sygnalizowane! – kłopoty żołądkowe. Bezpieczna przewaga Artura na skutek licznch wymiotów topniała w oczach. Na szczęście udało mu się dobiec jako pierwszemu. Artur – zapraszam do lektury moich książek 🙂
Wśród kobiet wygrała Rosjanka Julia Soroka (3:07:24).
Pamiątkowe zdjęcie z Premierem Kołodko i zwycięzcą 4. edycji mBank Łódź Maratonu – Arturem Osmanem.