Jubileuszowy maraton we Wrocławiu stał pod znakiem… SMARTA – samochodu, którym (po losowaniu) miał być nagrodzony jeden spośród tych uczestników, którzy ukończą bieg w czasie krótszym od 6 godzin. Nic więc dziwnego, że w imprezie padł rekord frekwencji. Na starcie pojawiło się 1274 uczestników. Każdy z nadzieją, że to właśnie on wylosuje główną nagrodę.
Szczęście uśmiechnęło się do zawodnika z numerem 1052.
Aleksandrowi Hrabiemu Fredrze nie nudzi się na swym cokole na wrocławskim Rynku. Materiałów na nowe sztuki przybywa.
Za czym kolejka ta stoi?
Obawa przed zmierzeniem się z dystansem maratońskim jest stresująca, a stres jest… moczopędny. Toalet było przymało jak na potrzeby zestresowanych maratończyków.
Gwiazdą 25. Maratonu Wrocław był zaproszony na imprezę w charakterze gościa, dwukrotny mistrz olimpijski w maratonie – Waldemar Cierpiński. Szkoda jednak, że w 3-dniowym programie imprezy zabrakło choćby kwadransa na oficjalne spotkanie z uczestnikami wrocławskiego maratonu. Myślę, że to mogło być niezapomniane przeżycie dla wielu entuzjastów tego dystansu. Ja miałem przyjemność biegać z nim w Pucharze Europy w hiszpańskim Laredo, w 1983 roku. Waldemar… wygrał, oczywiście. Ja, jako reprezentacyjny debiutant, zająłem wtedy 41. miejsce.
Po cywilnemu, a nie w sportowym dresie, spotkałem na Rynku wrocławskiego trenera Jana Fusa, z którym często jeździłem na zgrupowania podczas trwania mojej biegowej przygody z kadrą narodową (opiekował się m.in. Antonim Niemczakiem). Trener Fus, to ubiegłoroczny… mistrz Europy w kategorii M 65 na dystansie 2 000 m z przeszkodami.
Mimo, że we Wrocławiu skradzono mi „kratkę” wlotu powietrza na chłodnicę mojej „Bravy”, moja rozmowa z komisarzem Jackiem Wójcikiem nie była skargą związaną z tą sprawą. Jacek, syn trenera kadry maratonu z „moich czasów” – Michała Wójcika, jest moim kolegą-rywalem z bieżni. Nabiegał w 1984 roku na 1 500 m 3:41,52 (czapki z głów!). Teraz pracuje we wrocławskiej drogówce, ale ciągle biega. Będzie uczestnikiem policyjnej sztafety, która wybiera się właśnie do Watykanu. Szerokiej drogi, Jacku!
Marek Dudziński był siatkarzem (co widać), a teraz jest „macherem” w Men’s Health. Odpowiada też za kształt wydania polskiej edycji Runner’s World, w którym są też i moje materiały.
Trener-menadżer Sylwester Niebudek przywiózł do Wrocławia innego „czarnego konia” ze swej menedżerskiej stajni. Kenijczykowi przydzielono bardzo zobowiązujący numer jeden. Być faworytem to ciężka sprawa.
Ruszyli o 9:00. Warunki pogodowe niemal idealne, chociaż świecące intensywnie słońce raczej nie pomaga maratończykom.
1274 uczestników ustawionych na wąskiej drodze to dłuuuga „kiszka”, która ponad 3 minuty pokonywała linię startu.
Więc biegli…
… i biegli
… i biegli
… i biegli
… i biegli
… i biegli
… i biegli
… i biegli
… i biegli
… i biegli
… i biegli
… i biegli
.. i biegli
… i biegli
… i biegli
… i biegli
… i biegli
… i biegli
… i biegli
… i biegli
… i biegli
… i biegli
… i biegli
… i biegli
… i biegli
… i biegli
.. i biegli
… i biegli
… i biegli
… i biegli
… i biegli
… i biegli
… i biegli
… i biegli
… i biegli
… i biegli
… i biegli
Jako przedostatni opuścił wrocławski Rynek Piotrek – bezdomny z warszawskiego Dworca Centralnego (pisałem w relacji z Dębna, że będzie we Wrocławiu – i był!), co jest o tyle ciekawe, że przybiegł tu też przedostatni, na minutę i 10 sekund przed upływem czasu, który uprawniał do wzięcia udziału w losowaniu samochodu. Sportowo też nieźle – przecież nikt go nie wyprzedził, a on pokonał Jerzego Girtlera, który był ostatnim sklasyfikowanym! Pozostawało mu tylko oczekiwać na wynik losowania. Może wróci na „swój” dworzec SMARTEM? Samochód drobniutki, ale w razie czego… ogrooomny parking ma pod samymi drzwiami 😉
2:18:04 zwycięzcy Ukraińca Tarasa Salo nie było szczytem marzeń organizatorów, ale zasada jest prosta: kiepska nagroda – słaby wynik. Bo czy komuś OPŁACA się walczyć dla marnej – jak na maraton – nagrody? Maratończycy potrafią liczyć.
Pierwsza dziesiątka podczas ceremonii dekoracji.
Z okazji jubileuszu udekorowani zostali również uczestnicy, którzy często brali udział w tym maratonie. Za 20 występów przysługiwał medal złoty, za 15 srebrny, a za 10 brązowy. Bednarz Jerzy (po polsku Jerzy Bednarz) otrzymał „srebro” od Dyrektora Maratonu Wrocław – Marka Danielaka (po węgiersku Danielaka Marka) 😉
W maratonie padło duuużo życiówek, więc szczęśliwych na mecie było wielu, ale najszczęśliwszym okazał się 74-letni Michał Szkudlarek, który zaczął biegać w wieku… 69 lat. To on wylosował SMARTA. Gratulacje!
Po zakończeniu imprezy Aleksander Hrabia Fredro… zgasił światło i udał się na zasłużony odpoczynek 🙂