24 stycznia pisałm tu: Uff, jak… zimno. Latem mamy dla odmiany niespotykane upały. To pożar, który wybuchł w podświebodzińskim Jordanowie. Spaliła się stodoła. Dowódca świebodzińskiej straży pożarnej, mój kolega z liceum – Zygmunt Rogowski, wysłał do jego gaszenia 4 wozy gaśnicze. Jak potem powiedział, na szczęście udało się ogień szybko „otoczyć”, by nie rozprzestrzenił się na sąsiednie zabudowania i na pobliski las, ale z ciągnika stojącego w stodole pozostała kupa złomu. Byłem przypadkowym świadkiem tego pożaru wracając znad przepięknego jeziora w Nowym Dworku.