Mało było biegaczy, którzy nie poprawili wtedy rekordu życiowego. Proponuję wszystkim uczestnikom tamtego niezapomnianego biegu, by 6 kwietnia o godz. 20:00, na przypomnienie tych młodzieńczych lat, wznieśli do ust lampkę szampana! Na zdrowie!
Przekraczam linię mety z nowym rekordem życiowym 2:11:42. Czyżby herb Szczecina na sercu tak mi dodawał sił?
Wielokrotnie stałem na podium, ale dekoracja w Dębnie miała zawsze niepowtarzalny, „magiczny” charakter. Życzę każdemu maratończykowi, by kiedyś przeżył takie magiczne chwile.
Do 25 km biegła zwarta ponaddwudziestoosobowa grupa. Ale nic dziwnego, na 20 km było zaledwie 1:03:10. Baaardzo wolno…
Stawkę rozerwał Niemczak na 25 km zrywając się do szaleńczego biegu. Kolejne 5 km pokonał on w ok. 14:40, a goniąca go trójka: ja, Sawicki i Misiewicz już „tylko” w 14:50. Straciliśmy z nim bezpośredni kontakt.
Niemczak z przodu, a nas trzech. Jeden z nas zostanie bez medalu! Rozpoczęły się wewnętrzne testy – kto najsłabszy? 200 m ja, 300 m Misiewicz, 300 m ja, 200 m Misiewicz – zaciągaliśmy na zmianę, by zgubić Sawickiego. Ostatecznie na 38 km pękł… Misiewicz, a na Sawickiego i ja nie znalazłem odpowiedniej recepty. Odskoczył mi na kilometr przed metą, a ja pilnowałem już tylko brązowego medalu.
20 lat minęło, a tekst podpisu pod tym zdjęciem jest ciągle aktualny. To ciągle najszybszy bieg w historii polskiego maratonu! Panie i Panowie – czapki z głów!
Podium oznaczało kwalifikację do Mistrzostw Europy, które miały się odbyć w sierpniu w Stuttgarcie. 2:11:42 to był wtedy 5. wynik w Europie – a na koniec sezonu okazał się 35. wynikiem na świecie. Gdy pomyślę, że zaczynałem treningi jako „cienki studencik”, to jestem przykładem, że dla chcącego nic trudnego: wystarczy trochę talentu, 9 lat pracy, i z „cienkiego studencika” jest reprezentant Polski na ME. Kto następny?
Teraz, po 20 latach, spadłem w tym zestawieniu na 13. miejsce. Może za kilka dni, na tegorocznych Mistrzostwach Polski w Dębnie – obecni mistrzowie przeskoczą mnie w tym zestawieniu? Nie miałbym nic przeciwko temu! A przy okazji: na dystansie 10 000 m z wynikiem 28:33,26 z 1984 roku (najszybszy bieg w historii tego dystansu w Polsce!), też jestem na 13. miejscu.