Floating to coś nowego w Polsce w sferze regeneracji organizmu. W Szczecinie jest SPA z dwiema kapsułami do floatingu. Byłem – spróbowałem. Jestem pod wrażeniem!
O co chodzi? Trzeba się położyć w kapsule, w której znajduje się specjalny typ solanki. Obecność soli powoduje, że nie toniemy, a unosimy się na jej powierzchni. Grawitacja zostaje „wyłączona”, gdyż ma się wrażenie, że lewitujemy jak kosmonauci w przestrzeni kosmicznej, w próżni. Nawet najwygodniejszy materac wyda się twardym łożem przy tej formie leżenia.
Zaleca się zamknąć kapsułę i zgasić w niej światło. Pozostajemy w zupełnej ciemności, co pewnie niektórych odstraszy, czy wręcz przerazi, ale do ciemności można się (podobno) przyzwyczaić. Mi to nie sprawiało kłopotu. Gdy 60-minutowa sesja w kapsule wystartuje przez pierwsze 10 minut słyszy się specjalnie do tego projektu przygotowaną muzykę (ja wybrałem typu… kosmicznego, rzecz jasna – rewelaaacja!), która delikatnie dobiega do naszych uszu. Potem na 45 minut zapada zupełna cisza. Ciiicho, aż uszy bolą 😉 Ciemność i cisza, a do tego to niewiarygodnie przyjemne uczucie lewitowania – niemal usypiało, ale nie zasnąłem (chociaż zdarza się to niektórym podczas floatingu, lecz nie ma żadnych zagrożeń). Na 5 minut przed końcem znów słychać w głośniku muzykę i powoli wracamy do rzeczywistości. Po zakończeniu kąpiel i kilkunastominutowy odpoczynek.
Wszystkim „śmiertelnie” zapracowanym, ścigającym się z realiami życia codziennego, zestresowanym, szukającym wyciszenia , którego ta godzinna sesja na pewno dostarczy – POLECAM! Floating to dwa w jednym – coś przyjemnego dla ciała i coś kojącego dla duszy.
Kto nie spróbuje, ten nie przekona się o jego niewiarygodnie „kosmicznym” działaniu. A opowiedzieć tego nie sposób.
Wygląda super. Chodzi mi po głowie, żeby wybrać się na taką sesje w Krakowie. Mam nadzieje, że nie wywołuje klaustrofobicznych lęków 🙂
Byłem – nie było żadnych klaustrofobicznych przeżyć – polecam 🙂
Byłam, polecam, maksymalny relaks! Ból pleców, stres, nerwowość, wszystko prysło jak bańka mydlana!