Blog

Marek Mularczyk – „Maratończyk”

 

Marek Mularczyk, a ściślej ojciec Marek Mularczyk, bo jest związany ze Zgromadzeniem Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, zafascynowany tegorocznym Maratonem Poznań, postanowił wystartować w przyszłorocznej jego edycji i zostać maratończykiem. Jednak z uwagi na to, że jest poetą już teraz spisuje swoje przemyślenia związane z tą konkurencją. Oto jego „Maratończyk” – wiersz, który zrobił na mnie duuuże wrażenie. Co ciekawe, wiersz ciągle żyje – co pewien czas Autor dopisuje kolejne fragmenty: Maratończyk Czy jest ktoś bardziej samotny aniżeli maratończyk? W pogoni za chwałą, zmaganiu się z czasem, Dystansem, Jarzmem, co nie staje się lżejsze, I przyjacielem mu nie jest, W niczym, Coraz cięższym staje się los biegnącego, Dlatego nazwany jest maratończykiem? To nie tak, Maratończyk biega maratony, Bo tego chce, On nikomu nie złorzeczy, on takim jest. Czy jest coś ponad samotność maratończyka, Cierpienie Jezusa to wiem, Wygnanie z ziem ojczystych, Albo tęsknota za domem rodzinnym, Są jeszcze zesłani na Syberię i na wieczną poniewierkę na ziemi, Bo oni aniołami tam, Ostatnio przyglądałem się zmaganiom maratończyków, A kiedy przebiegali na pierwszym okrążeniu obok mnie i nieopodal, Powiedziałem do nich, Grupy Afrykańczyków, Niech Bóg błogosławi Afrykę, Na drugim okrążeniu, kiedy byli na trzydziestym kilometrze, pobiegłem z nimi przez chwilę, Tyle ile zdołałem, Może kilometr zdołałem biec ich tempem, Teraz wiem, czym jest zmaganie się maratończyka z dystansem, Czym jest Afryka. Tylko maratończyk nie obawia się, że będzie doścignięty, Jego celem jest dobiec do mety, I każdy z nich jest bohaterem, Bo dotarł do celu, Ilu z nich w to wątpiło, albo zwątpiło w czasie biegu, Żaden z nich, To wiem, Tylko maratończyk o tym wie. Czym jest maraton? Zmaganiem się z samym sobą, Z dystansem, Słabością swoją, Raczej poznaniem jak wielka moc w tobie, Siła, Maratończyk jest jak najdoskonalszy z wojowników. Jak wielka moc w tobie, Doznasz tego, kiedy przebiegniesz dystans maratonu. Pewnego razu napotkałem biegnącego, Zapytasz, po czym poznałem, że to maratończyk, Był zmęczony, Jak wojownik, co wraca z pola bitwy, Poraniony. Nie wydaje mi się, aby ktoś, kto zmagał się z dystansem maratonu, Był złym człowiekiem, Nie wiedział czym jest dobro, a czym zło, Prawda i fałsz, Cierpienie Chrystusa. Nie opowiadaj nikomu, że biegasz maratony. Przemknęła przede mną, Pamiętam czytałem kiedyś literaturę Marcela Prousta, Podobało mi się jego operowanie słowem, Teksty jego czyta się ot tak bez powodu i jakby dla przyjemności czytania, Przyglądałem się ostatnio biegnącym maraton, Przemknęła przede mną w grupie rowerzystów, Po drugiej stronie ulicy, Zgrabna jak łania, Siedemnastoletnią mogła być, Zapytasz, co mnie w niej urzekło, Dynamika i to, w jaki sposób poruszała się na rowerze, Jej sylwetka smukła, Nad wyraz wysportowana, Noga to mięśnie i ścięgna, Jak łania, co po pagórkach skacze, I ta z „Pieśni nad Pieśniami”, I pomyśleć, że i ja kiedyś mogłem jeździć na rowerze, W sekcji kolarskiej, A nalegał na to sam mistrz świata, I abym jeździł z nim, I jeszcze razu pewnego powiedziano mi, że mogę być tym, Co zdetronizuje mistrza, On z nacji, co stosowała niedozwolony doping, A ja dokonałbym tego uczciwie, jak na prawdziwego sportowca przystało, Proroka, Otoczona grupą chłopców, co zapatrzeni w nią, Nią oczarowani, Pomknęła, A może było to kilku Sług Bożych, Co dnia pewnego przyprowadzą ją do mnie. … … … Lubię czytać literaturę Marcela Prusta, Napisał w jednym z tomów „W poszukiwaniu straconego czasu”, Przechodził ulicą i ujrzał piękną dziewczynę, I to wszystko, A później przeczytałem jeszcze te siedem tomów tego dzieła, I nie znalazłem wzmianki, Potwierdzenia, Aby odnalazł ją, spotkał na nowo. … … … Zapytasz, co mnie w niej urzekło, Wydawało się, że potrąci kogoś, bo wszedł jej w drogę, Ale odbiła kierownicę wprawnym ruchem ręki, I pomknęła dalej, I pomyślałem wtedy, że ja zatrzymałbym się, Przepraszał, Dobrze, że nic się nie stało, Tak przypuszczalnie skomentowałbym to zajście, Zresztą otoczenie chyba też, Nawiązałbym przyjacielski kontakt z tą osobą, Tym kimś, Ale komu byłoby to potrzebne? Ona pomknęła dalej. … … … A może być takim, jak ona, Powiedzieli mi niedawno, ci, co wrócili z Rzymu z Kapituły Generalnej, Mojego Zgromadzenia, Rzym czeka na ciebie, Wszak powiedziałeś sam o sobie, Dnia pewnego stanę na czele Kościoła, I wiesz, że tak będzie i oni już też o tym wiedzą, Jesteś tam przez nich oczekiwany, Jakim jestem? Roztrząsam raz jeszcze krzywdy, co mi wyrządzono, Zatrzymuję się nad tym, A gdzie mądrość i wiedza, co winienem ją posiąść, Zdobywać, A może być jak ona, Proroku, Bądź wierny temu, co przyrzekałeś, I o co Boga prosiłeś, Wprawnym ruchem ręki uniknęła kolizji i pomknęła dalej. … … … Lubię czytać literaturę Marcela Prusta, Zresztą nie tylko, Podobała mi się też „Czarodziejska Góra” Tomasza Manna, Pamiętam zaczynałem czytać kilka razy I odkładałem, I znów sięgałem na nowo, Potrafił pięknie pisać o miłości, O uczuciu, Pewnego razu oczekiwał na nią, nie przyszła. 2010-10-14 Dodatek: Nie jesteś nią ty, Oblubienicą, co da mi ją Bóg, Teraz już to wiem, Ten dzień należał do maratończyków, Należało zatrzymać się i przyglądać ich zmaganiu z trasą, Zmęczeniem, Co tylko im, biegnącym dystans maratonu przystoi. 2010-10-18 Tylko jeden z uprawiających sport nie wydaje się być poraniony i nie mieć nikomu niczego za złe, To biegający maratony. Zapytasz, kiedy byłem z siebie najbardziej dumny, Było to w dniu, w którym wyniosłem na najwyższą górę w okolicy, Dziewczynkę, Co u podnóża góry skręciła sobie nogę, A kiedy dotarłem na sam szczyt, Nieco zmęczony i cały spocony, Jedna z moich uczennic nie wiedząc o tym, że tylko ja się tego podjąłem, I chyba jedyny, który zdołałby tego dokonać, Powiedziała, No cóż starość nie radość, Nic jej wtedy nie odpowiedziałem. Byłem na wykładzie zaproszonego przez władze uczelni naukowca, Podszedł wtedy do mnie ktoś i podając rękę powiedział, Witaj, A kiedy zapytałem czy kiedykolwiek spotkaliśmy się, A jeżeli tak to, przypomnij mi, kiedy to było I przy jakiej okazji, Odpowiedział, Biegaliśmy na pewno maratony, Wyglądasz na maratończyka, Nie biegłem jeszcze dystansu maratonu. Pewnego razu wyszedłem z domu na krótką przebieżkę, Następnego dnia zamierzałem przebiec maraton, W intencji obradującej w Rzymie Kapituły Generalnej mojego Zgromadzenia, O dobry wybór Generała i jego radnych, Obiecałem to im, Czterdzieści kilka kilometrów zmagania się z dystansem, Wszak maraton to orędzie zwycięstwa, Greków nad armią Persów, Dnia tego było mokro, zimno, padał deszcz, Ja ubrany w dres i kurtkę przeciwdeszczową, Czapkę, rękawice, Zamierzałem przebiec ten dystans w sobotę, Wszak to dzień Maryjny, Był piątek, czas południowy, kiedy Chrystus umiera na krzyżu, oddając za nas swoje życie, Dobrze mi się tego dnia biegło, Tak powiedziałem po tym biegu, Wyszedłem na krótką rozgrzewkę, a przebiegłem dystans trzydziestu pięciu kilometrów, Dalej biec już nie mogłem, Nie miałem przy sobie wody, zresztą przez cały dystans nie wypiłem ani jednej kropli, I wtedy pomyślałem, jak wielki jest Bóg, Pozwolił mi, albo nawet chciał tego, Aby ofiara w intencji mojego Zgromadzenia była na podobieństwo męki Chrystusa, Jego Syna, Na krzyżu, Moim zamysłem było przebiec dystans maratonu, A przebiegłem trzydzieści pięć kilometrów, Wtedy myślałem, że trzydzieści trzy, Tyle ile lat miał Chrystus w czasie swojego ziemskiego życia, I to dlatego wtedy zatrzymałem się, Nie chciałem biec dalej czy też nie mogłem, Już, Bogu taka ofiara wystarczała, Była przyjęta, Gdybym biegł dalej, wtedy byłbym to ciągle ja, Byłoby to zrealizowaniem, a nie wypełnieniem tego, co sobie zamierzyłem, Komuś przyrzekłem, Obiecałem, Przebiec dystans maratonu, Przebiegłem ten dystans w niecałe cztery godziny, W czasie południowym, Chrystus wtedy na krzyżu, Umiera, oddając za nas swoje życie, Raz tylko zatrzymałem się biegnąc, bo rozwiązało mi się sznurowadło w bucie, Ukląkłem, aby je zawiązać, Wszak nie zamierzałem biec tak długiego dystansu, Wymowny gest nieprawdaż? Jedna tylko osoba, a spotkałem ich kilka zapytała mnie o coś, Zainteresował się tym, co robię, Inni spoglądali obojętnie, Był to ktoś ogarnięty, A może nawet i całkowicie pogrążony w niewoli nałogu alkoholu, I wtedy pomyślałem, że najbliżej Jezusa byli ci, co w największym opuszczeniu, I to oni przychodzili, garnąc się do Niego, Które to już okrążenie? Zapytał, Nic mu nie odpowiedziałem, pokazując jedynie na palcach dłoni, Chciałem przebiec ten dystans w milczeniu, Jak Chrystus an krzyżu, Odmawiałem różaniec, A kiedy doskwierał mi brak wody wtedy wystawiałem dłonie, Aby złapać choć kilka kropel deszczu, Na próżno, Deszcz zawsze był moim sprzymierzeńcem, I to Bóg na znak mojego zwycięstwa po zakończonej próbie zawsze zsyłał deszcz, Nie tym razem jednak, Ani jedna kropla nie ostała się w dłoniach moich, A kiedy spragniony chciałem uchwycić choć jedną, Wnętrzności moje napełniły się kroplami gorzkiego potu, Co na dłoniach moich, Tak wiele w mojej ofierze z ofiary Chrystusa na krzyżu, I to, że mogę skończyć ten bieg odebrałem, jako przywilej od Boga, Więcej nie było potrzeby, Już, Możesz wracać, ofiara przyjęta, Chciałeś przebiec dystans maratonu, Wystarczyło tyle ile lat spędził Chrystus na ziemi, Trzydzieści trzy, I nieco więcej, A kiedy wracałem już do domu, Bóg jak to miał w zwyczaju na znak mojego zwycięstwa zsyłał deszcz, Wtedy to, Rozpadał się na w nowo łagodny deszcz, I towarzyszył mi w drodze powrotnej do samego domu przez cały ten czas. 2010-10-17 Każdego dnia nieomal zapytuję się siebie samego, Czy biegać maratony, I znam siebie i wiem, że prorok inaczej nie potrafi, Zatem ja, On musi zmierzyć się z czymś, co wydaje się być nieosiągalne, Niedostępne, I ponad siły nieomal, Pamiętam dzień, kiedy zmusiłem szatana do wyznania jego imienia, I to dwukrotnie, Przysiągł mi zemstę, za czyn ten, Dnia pewnego wiem to, stanę naprzeciw niego, Ale przedtem przebiegnę dystans maratonu. 2010-10-18 Zapytujesz czy czegoś mi niedostaje jeszcze, Bo wydawało się, że nikt ponad mnie, W odwadze i służeniu Bogu, Bezkompromisowy w walce ze złem, Przyrzekłem sobie, że w tym roku przebiegnę dystans maratonu, Coś jednak mi w tym przeszkodziło, A muszę dokonać tego, co sobie zamierzyłem, … … … Jakiś czas temu, zupełnie nieodległy, kiedy w Rzymie, a tam dom mój, I miejsce ostatecznej konfrontacji ze złem, Szatanem, Wszak dnia pewnego stanął naprzeciw mnie na Placu św. Piotra, I zapytał, jakie miejsce wybieram, jako naszej ostatecznej konfrontacji, Ja prorok powołany przez Boga i on ojciec buntu i kłamstwa, Przewrotności wszelakiej, Wybrałem Rzym, W mieście tym, jakiś czas temu zupełnie nieodległym miało miejsce zgromadzenie, A celem było wybór nowego Generała i jego Rady, Przyrzekłem im, że w tej intencji, o dobry wybór przebiegnę dystans maratonu, Odmawiając różaniec, Dokonałem tego w przeddzień, kiedy tego zamierzałem, Zdołałem przebiec trzydzieści piuęć kilometrów, zatem tyle ile lat żył Chrystus na ziemi, I nieco więcej, Więcej już biec nie zdołałem, siły uszły ze mnie, Zatem, nie przebiegłem dystansu maratonu, … … … To nie tak proroku, Znam ciebie i wiem, że nie zaznałbyś spokoju, gdybyś nie dokonał tego, co zamierzyłeś, Jeszcze w tym roku przebiegniesz maraton, A po to, abyś wiedział, jaka siła w tobie, Co jak nigdy przedtem, Bóg wysłuchał twoich próśb, Znam ciebie i jak nikt inny, ja Twój Bóg. Zapytujesz, kogo chciałbym mieć przy sobie, kiedy nadejdzie czas świadczenia o Bogu, Próby wiary, Odpowiadam, Tych, którzy przebiegli maraton, zmagali się z dystansem tym. 2010-10-18 Jedynie ci, którzy biegli dystans maratonu, Mogą się równać z tymi, co zaznali w bitwie ran. 2010-10-19 Czy maratończyk biegnąc myśli o czymś innym, aniżeli, aby dobiec do mety, I bieg ten ukończyć, Tak, On chciałby być jak najdłużej na trasie, królem wtedy jest, On. Wiedz o tym, że po bitwie pod Maratonem biegnących było dwóch, Pierwszy z nim miał za zadanie obwieścić mieszkańcom Aten wieść o zwycięstwie, Drugi, Kiedy wojska Persów po zadanej im klęsce, Wydawało się, że powrócą do ziem swoich, zaczęły kierować się na miasto Ateny, Wtedy to pobiegł kolejny posłaniec, Aby uprzedzić mieszkańców Aten o zbliżających się najeźdźcach, Pierwszy z nich zmarł wyczerpany biegiem, Zdołał jedynie wypowiedzieć zwycięstwo i padł martwy, Drugi, Przygotujcie się do obrony wróg, co pobity, na nowo na was naciąga, Ach, wiesz już o tym. 2010-10-27 Szachy i maraton. Możesz nie ukończyć maratonu, Przegrać partię szachów, Nie wejść na szczyt góry i niekoniecznie tej najwyższej, Otoczenie i tak darzyć cię będzie szacunkiem, Taka jest potęga gór, Czterdziestu dwóch kilometrów dystansu, Szachów. Zatem himalaisty, Arcymistrza gry w szachy, Maratończyka. I już nie wiem, co sprawia mi większą satysfakcję, Przebiec maraton Czy też przeanalizować jedną z partii granych przez Bobby Fischera? Zapisałem się na maraton I w chwilę później zasiadłem do partii szachów, Rozłożyłem system komputerowy na najwyższej skali trudności, Czyżby takowa była zależność pomiędzy szachami, A biegiem maratońskim, No nie, znowu wygrałem i to na najwyższym stopniu trudności. Ci, którzy przebiegli maraton są dla siebie jak bracia, Zwracają się do siebie już od pierwszej chwili znajomości po imieniu, Pamiętam moją partię szachów graną z Bobby Fischerem, Podszedłem i zapytałem, Możemy zagrać? Odpowiedział, Tak, bardzo proszę siadaj, Marku. Zapytujesz czego po ukończeniu biegu maratończyk pragnie najbardziej? Pobiec dalej. Czy wiesz czego maratończyk pragnie najbardziej, Pobiec dalej. Tylko maratończyk po ukończeniu biegu, chce biec dalej. Tylko dystans maratonu jest przyjazny biegnącemu. Zapytujesz, co odczuwam biegnąc maraton? Jakbym wynosił rannego z pola bitwy, Zapytujesz, co odczuwam po ukończeniu maratonu? Jakbym wyniósł rannego z pola bitwy. Będąc dzieckiem postrzegany byłem, jako talent do gry w piłkę nożną, Albo biegania sprintów, W przyszłym roku pobiegnę swój pierwszy maraton. 2010-10-28 Pewnego razu wybrałem się na mecz koszykówki, Do poznańskiej Areny, A tam biuro Maratonu, Przeszedłem wszystkie stoiska, Na wielu z nich odzież sportowa, Na innym, wielokrotny mistrz i rekordzista Polski podpisuje swoje książki, Jeszcze na innym jeden z biegających pokazuje, A może bardziej demonstruje, w jaki sposób biegnący maratony winien być wyposażony, Zegarek-pulsomierz, Odżywki przypięte do pasa, Czapeczka, Odpowiedni strój, Bo inaczej nie przebiegniesz dystansu maratonu, Zapewnia, Przestrzega, Pomyślałem wtedy, że kilkanaście dni temu przebiegłem niemal dystans maratonu, Beż żadnych odżywek, Kropli wody, Biegnąc po błocie i w deszczu, A co najważniejsze był to bieg w terenie, Pokonałem wtedy dystans trzydziestu pięciu kilometrów, I gdybym tylko bardzo zechciał, mógłbym ukończyć dystans maratonu, Nie chciałem jednak tego, I w tym dniu, Dlaczego? Nie chcę teraz o tym mówić, Przebiegłem ten dystans w cztery godziny, Pomyślałem sobie wtedy o tym, Kimś, Który, pokazywał, jakim na trasie maratonu trzeba być, Jesteś dzieckiem stanu wojennego, Albo i lat nieco późniejszych, A więc lat, kiedy rodzice twoi odejmowali sobie od ust, aby dać swoim dzieciom, I przeżyli, Przeszli przez swój życiowy maraton, Podobnie jak moi rodzice, oni z pokolenia wojny, Cierpieli głód, A ja sam, Cóż ja? Chciałem mieć piłkę do grania, miałem piłkę, Dzinsy, magnetofon, wszystko to też miałem, Nie chciałem być gorszy od innych, Rower wyczynowy, Jak wtedy moi rodzice patrzyli na mnie, Czy podobnie jak ja na tego młodzieńca, dziecko stanu wojennego? Napotkałem też innego w miejscu tym samym i czasie, Nie mógł biec następnego dnia, Bo odniósł kontuzję, Użalał się nad sobą, Złorzecząc nieomal, A kiedy zapytałem, dlaczego takim jest? Odpowiedział, Samochód jest do wygrania, Jako nagroda, dla jednego z tych, co bieg ten ukończą, I wtedy pomyślałem, nie jesteś godzien biegać maratonów. 2010-10-31 Pobiegnijmy maraton. Najpiękniejsza z obietnic, Pobiegniemy maraton./ Pobiegniemy maraton, Najpiękniejsza z obietnic. Najbardziej przejmujące ze wszelkich planów i zamierzeń, Na przyszły rok pobiegnę maraton. Nie możesz już dalej biec? Nie płacz, To tylko maraton. 2010-11-01 Maraton i biblijny Hiob. Tak wielu was sług złego i szatana, a ja tylko jeden, Zawyrokował prorok, Zachowałem sobie jeszcze siedem tysięcy innych mężów, Eliaszu, To ci, co biegną z tobą w maratonie/maraton. Pewnego razu prorok Eliasz skarży się Bogu mówiąc, „Panie, proroków Twoich pozabijali, ołtarze Twoje powywracali. Ja sam tylko pozostałem, a oni na życie moje czyhają.” Bóg mu odpowiedział, Pozostawiłem sobie siedem tysięcy mężów, którzy nie zgięli kolan przed fałszywym bogiem, Oni też świadczyć o Mnie będą, A kiedy zapytał Boga, kim są? Bóg odpowiedział, że to ci, co biegną z nim w maratonie. Kim są ci, co pozostali Tobie wiernymi, Panie Boże, I w czasie, który nadchodzi świadczyć o Tobie będą? To ci, biegną z tobą w maratonie, Bóg odpowiedział. Któż są ci wierni, coś ich zachował dla siebie na czasy stosowne, Zapytał Boga prorok Eliasz, To ci, co biegają maratony, Bóg odpowiedział. 2010-11-04 dzień moich urodzin wszelkie prawa zastrzeżone autor i opracowanie: O. Marek Mularczyk OMI Zapraszam na stronę Autora

One Comment on “Marek Mularczyk – „Maratończyk”

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

You may use these HTML tags and attributes:

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>