Blog

Szczecin: Trzydziestka (prawie) na trasie: Szczecin-Pilchowo-Tanowo-Trzeszczyn-Police z powrotem.

Dawno już nie biegałem szosą aż do Polic. To prawie 30 km (w obie strony oczywiście). Kiedyś na tej trasie zaliczałem swoje coniedzielne BNP. Teraz nie zrobiłem BNP, ale wyszło mi około 20 km WB2 – po 4-10-4:05/km. Wypociłem przez te dwie godziny… 3 kg!

24 stopnie na wyjściu o godz. 9:30. Waga 69,9 kg.

Bez mojego POWERADE bym nie zaryzykował. Miałem 4 bidoniki po 100 ml.

Start. Tętno już teraz mam 72! Zwykle na wyjściu jest rzędu 60-64. Fakt – trochę się denerwuję, gdyż czeka mnie kawał pracy.

Zbieg ul. Szafera w kierunku al. Wojska Polskiego.

Al. WP na wysokości jednostek wojskowych przed Głębokim.

Jestem przy jez. Głębokim i przy pętli tramwajowej.

Od Głębokiego biegnę ścieżką rowerową w kierunku Pilchowa. Kiedyś cały czas biegałem lewą stroną szosy.

Przed Pilchowem jest 300-metrowy podbieg. Na szczęście, gdy będę wracał zamieni się on w zbieg 😉

Ten „pomnik” to granica administracyjna Szczecina. Dalej jest Pilchowo

Wybiegam z Pilchowa.

Na tej kilometrowej prostej biegałem w listopadzie 1989 roku kilometrówki przed wylotem na maraton w Fukuoce. Śniegu wszędzie było tyle, że tylko tu mogłem zrealizować kilometrówki. Biegałem po asfalcie ścieżką wyjeżdżoną przez autobusy. Ruchu prawie nie było, więc bez problemu zrobiłem tu ten trening. Dzisiaj w tym miejscu zawsze przypominam sobie ten trening.

Tu skręca się do Bartoszewa (w lewo).

Ja biegnę na Tanowo. Tu mam ok. 300-metrowy lekki podbieg

Na końcu kilometrowej prostej jest Tanowo.

Do Tanowa skręca się w lewo, ale ja biegnę obwodnicą na Police – w prawo.

Kolejna kilometrowa prosta.

…na jej końcu w prawo na Police.

Teraz kilka zakrętasów, dla urozmaicenia po tych nudnych prostych…

Ale potem znów prosta, przed Trzeszczynem.

Na lewo pomnik przy drodze do Zakładów Chemicznych.

 

A to dobieg do Trzeszczyna.

Przy wybiegu słyszę nagle: „Witam trenerze”. To Przemek – mój były podopieczny na treningu kolarskim z polickimi triatlonistami.

Rura nad drogą, więc osiągam granicę Polic.

Jeszcze 200 metrów i nawrót…

Przy tym przejściu dla pieszych. To mój „odwieczny” turn point.

Wyszło 14,8 km w 1:03. Nogi niosły, bo to była moja „odwieczna” trasa do szybkiego biegania, więc nogi same biegną.

Przy okazji to już drugi punkt odżywczy. 100 ml POWERADE i… z powrotem.

Teraz będzie szybciej, bo to powrót.

Gdy złapałem kilometr w 3:59 lekko się wystraszyłem. Wolniej!

Znów w Trzeszczynie.

W prawo do Tanowa, ale ja wybieram swoją drogę do Szczecina.

Znów kilometr w 3:59. WOLNIEJ!!!.

Jeszcze tylko 10 km i będę w domu.

Przed skrętem (w prawo) do Bartoszewa.

Przystanek z Bartoszewa w kierunku Szczecina. Ten las po prawej stronie…

…25 lat temu miał wysokość… metra! Gdy spadło dużo śniegu przebijały się tylko czubki drzew. A dzisiaj – drzewa na 10 metrów!

Dobieg do Pilchowa.

W Pilchowie spotykam kolegę – Adama. Jeździ dla zdrowia rowerem, ale i biegać się nie boi. 5 km przebiega bez trudu.

Towarzyszy mi do Szczecina i dziwi się, że ja biegnę i bez problemów… rozmawiam. On tak nie potrafi 😉

Przy Głębokim.

Znów al. WP przy jednostkach, ale widziana z drugiej strony.

Na kortach pełne obłożenie. Tak gorąco, a oni grają 😉

Ostatni podbieg ul. Szafera.

KOOONIEC.

Schudłem na twarzy? :)))

Ja już zakończyłem, a Arek Skrzypiński dopiero wyjeżdża na trening.

Teraz jest 28 stopni. Waga… 67,0 kg. Niewiarygodne! Nie czuję, że aż tyle wypociłem.

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

You may use these HTML tags and attributes:

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>